02 - CHARAKTER I ROLA WIARY - FRANCESCO - WIRTUALNY CZASOPIS FRANCISZKAŃSKI

Przejdź do treści

02 - CHARAKTER I ROLA WIARY

BIBLIOTHECA FRANCESCANA > DUCHOWOŚĆ FRANCISZKAŃSKA



CHARAKTER I ROLA WIARY W DUCHOWOŚCI ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU


WSTĘP
Kapituła Generalna Zakonu Braci Mniejszych, która odbyła się w 1973 r. w Madrycie w swoim dokumencie końcowym zawarła następujące stwierdzenie: W centrum życia franciszkańskiego znajduje się doświadczenie wiary w Boga w osobistym spotkaniu z Chrystusem (La vocazione dell'ordine oggi, documento del Capitolo generale di Madrid 1973, edizione italiana, n. 5). To stwierdzenie nie mówi tylko o tym, iż sam Franciszek był człowiekiem wiary ale przede wszystkim wyraża prawdę, że wiara jest tym czynnikiem, na którym osadza się, wokół którego koncentruje się i która jest czynnikiem dynamizującym jakąkolwiek aktywność Franciszka i jego naśladowców. Z jakiegokolwiek punktu widzenia chcielibyśmy spojrzeć na powołanie Franciszkowe i franciszkańskie, czy to z punktu widzenia modlitwy, braterstwa, ubóstwa, obecności pośród ludzi czy świata, cały dynamizm i aktywność, bazuje na wierze, z wiary wypływa, jest wyrazem i konkretyzacją wiary. Również rozwiązania dotyczące na pozór tak bardzo mało religijnych elementów życia codziennego braci, jak kwestia doboru pokarmów, ubiór, czy sposób pracy pokazują, iż bazą dla takiego właśnie życia jest wyjątkowe doświadczenie wiary w Boga, który jest Miłością, i którego najpierw sam Franciszek, a później również jego naśladowcy, osobiście spotykali i rozpoznawali w osobie Jezusa Chrystusa dzięki pośrednictwu Ewangelii świętej (por. tamże).  

Nie wystarczy więc ani obszerne i wnikliwie przeprowadzone studium psychologiczne lub socjologiczne, ani nawet głębokie studium z zakresu historii Kościoła i średniowiecznego świata, aby poznać prawdę o osobie i dziele św. Franciszka. Należy koniecznie - i jest to warunek sine qua non -  uwzględnić na pierwszym miejscu i z należytą starannością przeanalizować właśnie to wyjątkowego doświadczenia wiary Asyżanina, i związane z tym jego osobistą mistyczną komunię z Mistrzem z Nazaretu, Jezusem Chrystusem. Badacz osoby św. Franciszka i jego dzieła nie może zadowolić się jedynie studium psychologicznym jego temperamentu, charakteru czy też zbadaniem pod tym kontem okresu jego dojrzewania z wszystkimi jego faktorami, aby w sposób kompletny i wystarczająco przekonywujący wyjaśnić np. pocałunek jaki Biedaczyna udzielił trędowatemu, czy też jego zupełnie wyjątkową postawę wobec śmierci, którą pozwolił sobie nazywać Siostrą. Również byłoby pewną deformacją wyjaśniać nawrócenie Franciszka i cały ruch franciszkański tylko i wyłącznie kontekstem kulturowym i społecznym w jakim się rozpoczął i zaistniał, w kontekście problemów i potrzeb socjalnych XII i XIII wieku. W tym bowiem czasie było wiele ruchów dążących do wyrównania tzw. szans społecznych. Podobnie i spojrzenie od strony instytucjonalno-kościelnej tamtych czasów nie wystarcza, aby zrozumieć jego wyjątkowe i często podkreślane posłuszeństwo Kościołowi Rzymskiemu, czy jego heroiczne ubóstwo, które, podobnie zresztą jak w przypadku Siostry Śmierci, doczekało się pewnej nobilitacji z jego strony, w postaci tytułu jakim zwykł nazywać tę cnotę: Madonna Pover
czyli Pani Bieda. Nawet biorąc pod uwagę fakt, iż słowo „mniejsi”, używane na określenie swoich braci i tworzonego przez nich braterstwa, zaczerpnął Franciszek z ówczesnego słownictwa świeckiego, to jak tego dowodzi Tomasz z Celano, jeden z pierwszych biografów Świętego, treść jaką Biedaczyna nadał temu słowu, jest u podstaw swych bardzo głęboko religijna i wręcz ewangeliczna. Także potrzeby duszpasterskie czasów w których żył św. Franciszek, potrzeba pójścia z Ewangelią pośród prostych ludzi, jest czymś wtórnym do pragnienia naśladowania Chrystusa. Do dzisiaj jednak silne są prądy, które chciałyby odczytać św. Franciszka całkowicie po świecku, niemalże w kluczu agnostycznym jeśli nie nawet ateistycznym, z punktu widzenia jedynie antropocentryzmu, racjonalizmu, sentymentalizmu, rewolucjonizmu, filozofii kultury, itp., pomijając zupełnie to, co po komplementarnym i bez uprzedzeń przeprowadzonym studium, w sposób oczywisty okazuje się prawdziwym fundamentem jego życia i jego naśladowców: wiarę.


WIARA JAKO DAR I JAKO ODPOWIEDŹ
Św. Franciszek doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jak naucza święta Matka Kościół, wiara jest przede wszystkim darem Bożym. Jest podarunkiem, który Bóg udziela człowiekowi, aby mógł on, wejść i pójść drogą przyjaźni z Nim. Jednak jak każdy dar wiara jest również zadaniem. I również ta prawda nie jest obca Biedaczynie z Asyżu. Zdecydowanie daleki od pelagianizmu zna jednak dobrze proces przez który wiara staje się aktem w pełni ludzkim, odpowiedzią dawaną Bogu, który się objawia. Swoim naśladowcom więc przedstawia i proponuje konkretną wędrówkę prowadzącą ku wierze dojrzałej i pełnej. Elementami tej wędrówki są:

Przede wszystkim jest to szczere zaciekawienie, głębokie zainteresowanie, bezpośrednie zaangażowanie w poszukiwaniu rzeczy niebieskich, uwarunkowane prawdziwą czystością serca. Z wielką znajomością rzeczy św. Franciszek naucza swoich sympatyków i naśladowców:

Prawdziwie czystego serca są ci, którzy gardzą dobrami ziemskimi, szukają niebieskich i nie przestają nigdy czystym sercem i duszą uwielbiać i widzieć Pana, Boga żywego i prawdziwego (Np 16, 2). Natomiast w drugiej redakcji jego Listu do wiernych znaleźć możemy następujące wezwanie: Miłujmy więc Boga i uwielbiajmy Go czystym sercem i czystym umysłem, bo On, tego ponad wszystko pragnąc, powiedział: Prawdziwi czciciele będą czcić Ojca w duchu i prawdzie (2LW 19).


Dalej jest to postępująca droga modlitwy, która winna nieustannie towarzyszyć zaangażowaniu na rzecz pogłębienia wiary, stymuluje to zaangażowanie, wspiera je i w rzeczywisty sposób ma wpływ na jej wzrost. W życiu samego św. Franciszka wiara i modlitwa są nierozłączne i wzrastają równocześnie: za pośrednictwem modlitwy, szczególnie modlitwy afektywnej, Biedaczyna konsekwentnie zmierza ku coraz bardziej intymniejszemu, osobistemu poznaniu Osób Bożych oraz ich działania; jednocześnie umiejętnie łącząc modlitwę ustną z modlitwą milczenia i sacrum silentium, rozwija się w nim wiara pełna głębokiego podziwu, szczerej radości i adoracji; w kolejnym etapie życia modlitwy, dzięki kontemplacji zmierza ku wierze radykalnie przemieniającej przyziemne człowieczeństwo w mistyczną identyfikację z Bogiem duchowo i cieleśnie miłowanym. Biedaczyna do tego stopnia był przeniknięty wiarą i modlitwą, iż jemu współcześni obserwatorzy jego wędrówki i dialogu wiary, dostrzegając ten charakterystyczny rys jego osobowości, nie wahali się nazwać go nie tyle człowiekiem modlącym się, co samą modlitwą (2 C 95).

Kolejnym elementem wędrówki i wiary w dialogu jest uległe słuchanie Słowa Bożego, z koniecznym dopowiedzeniem: słuchanie tak, jak jest ono głoszone przez Kościół. Ewangeliczność i eklezjalność łączy się tu w kolejny nierozerwalny splot warunkujący Franciszkową i franciszkańską, a tak na prawdę w chrześcijańską i prawdziwie katolicką drogę wiary. Jak mówi św. Franciszek:

Strzeżmy się bardzo, abyśmy nie byli rolą przy drodze albo kamienistą, albo ciernistą, o której Pan mówi w Ewangelii. (…) Zachowujmy więc słowa, życie i naukę, i świętą Ewangelię
(1Reg 22, 10. 41).

Swoim braciom w Testamencie nakazuje:

Powinniśmy zachowywać przykazania i rady Pana naszego Jezusa Chrystusa (T 39).

Zwraca również uwagę aby

wszystkich teologów i tych, którzy nam podają najświętsze słowa Boże, (...) szanować i czcić jako tych, którzy dają nam ducha i życie
(Tamże, 13).

Jeszcze wyraźniej daje wyraz swej głębokiej eklezjalności w krótkim Testamencie sieneńskim, gdzie czytamy:

[Pragnę] aby [bracia] zawsze byli wierni i ulegli dostojnikom i wszystkim duchownym świętej matki Kościoła (TS 5).

Nawiązując tu nieco do ostatnich słów o świętej matce Kościele, wydaje się iż należy w tym miejscu mocno zaakcentować wyraźnie religijny aspekt Franciszkowego posłuszeństwa. Jego pokorna i prosta uległość Kościołowi i jego hierarchii, nie jest celem i wartością samą w sobie, nie wynikają też z jakichś osobistych walorów czy przymiotów takiego czy innego duchownego, lecz zawsze jest i ma być aktem głęboko religijnym, aktem wiary: ze względu na świętość! Św. Franciszek wyraźnie wspomina o tym charakterze eklezjalnej uległości i posłuszeństwa w swoim Testamencie:

Powinniśmy również nawiedzać często kościoły oraz szanować i czcić duchownych, nie tyle dla nich samych, bo mogą być grzesznikami, ile dla ich urzędu i posługi wobec Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, które oni konsekrują na ołtarzu, sami przyjmują i innym udzielają (T 33).

Wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie - Św. Franciszek bardzo dobrze przyswoił sobie te słowa z Listu św. Jakuba Apostoła (2, 17), sam je praktykował i dlatego też stały się one dla niego kolejnym bardzo ważnym wyznacznikiem i krokiem na drodze dialogu wiary. Niezbędnym bowiem elementem osobowego przyjęcia i odpowiedzi na Boży dar wiary jest jej wyznawanie i głoszenie, zarówno słowem jak i czynem.

[Bracia powinni] być poddanymi wszelkiemu ludzkiemu stworzeniu ze względu na Boga i przyznawać się do wiary chrześcijańskiej (1Reg 16, 6).

Co warto tu również zauważyć: niejednokrotnie dla Biedaczyny życie wiary jest tożsame z życiem po katolicku. Wszyscy bracia niech będą katolikami, niech żyją i mówią po katolicku (1Reg 19, 1). Wnikliwi obserwatorzy jego życia pozostawili o tym niejedno świadectwo. Najpiękniejszym, również ze względu na swoją poetycką harmonię, wydaje się nam być pierwsza antyfona pierwszych nieszporów z najstarszego, w całości zachowanego Officium Sancti Francisci, ułożonego i skomponowanego ku czci Świętego przez br. Juliana ze Spiry (przed 1235 r.):

Franciscus vir catholicus et totus apostolicus * ecclesiae teneri fidem Romanae docuit * presbyterosque monuit prae cunctis revereri - Franciszek, mąż katolicki i w pełni apostolski, * Uczył trwać w wierze Kościoła Rzymskiego * I napominał, aby wszyscy czcili kapłanów.

Jakkolwiek znawcy tematu wyraźnie charakteryzują Franciszka jako typ w działaniach swoich głęboko afektywny i bardzo spontaniczny, to jednak ci sami badacze wyraźnie wskazują iż afektywność ta i spontaniczność miała swoją solidną podbudowę w głębokiej a jednocześnie prostej refleksja (medytacja) nad prawdami wiary. Stanowi ona kolejny element Franciszkowej i franciszkańskiej drogi wiary, jak bowiem wskazuje sam Święty:

Wszyscy (...), którzy cześć Mu oddają, powinni Go czcić w duchu prawdy (2LW 20).

Natomiast jego biograf opisuje to i wyjaśnia w następujących słowach:

Przez cały czas zachował święty spokój, co daje mądrość serca. Dlatego, choć nie zawsze mógł czynić postępy, to jednak nigdy nie zdawał się cofać (2 C 94).

I w innym miejscu ten sam autor dodaje:

(…) Jego czysty umysł, wolny od wszelakiego skażenia przenikał skrytości tajemnic. Tam, gdzie nie docierał za pomocą wiedzy szkolnej, dochodził przy pomocy kochającej miłości. Czasami czytał Pismo święte, a co raz zapadło mu w duszę, zapisywał niezmazalnie w sercu. Miał pamięć do ksiąg Pisma świętego, a to dlatego, że co raz usłyszał, przetrawiał z nabożną miłością. Mawiał, że tylko taki sposób czytania jest owocny, a nie kartkowanie tysięcy traktatów. (...) Twierdził, że łatwo przejdzie od poznania siebie do poznania Boga ten, kto badając Pismo święte, traktować je będzie pokornie, a nie zarozumiale. Często w rozmowie rozwikływał kwestie wątpliwe, a chociaż nie znał fachowego słownictwa, to jednak odznaczał się rozumem i mocą (2 C 102).

Tomasz z Celano zanotował również i te słowa:

Chociaż ten błogosławiony człowiek nie uprawiał żadnych studiów naukowych, to jednak uczył się od Boga tej mądrości, co w  górze jest i oświecał blaskiem wiecznego światła, dlatego wcale niezgorzej rozumiał Pismo św. (Tamże).

Wykształcenie Franciszka, nawet jak na tamte czasy było może nawet mniej niż podstawowe. On sam o sobie zwykł był mówić: simplex et idiota - prosty i niewykształcony - można zatem dyskutować czy w ogóle a następnie w jakiej ewentualnie mierze Biedaczyna używał teologii jako instrumentu zdobywania inteligencji wiary i czy i w jaki sposób on sam postępował dzięki temu na drodze wiary. Prawdopodobnie wystarczające były dla niego kategorie tzw. intuicji teologicznych, czyli bardziej wiara głęboko charyzmatyczna zdobyta za pośrednictwem modlitwy i jako dar kontemplacji oraz tzw. próśb, potrzeb i wymagań jego poszukującej i tęskniącej za Bogiem duszy, potrzeba poznania i posiadania Boga. Bezdyskusyjnym jednak, w świetle jego Listu do św. Antoniego wydaje się być fakt, iż Święty miał świadomość jak bardzo ważne jest odpowiednie inteligentne i mądrościowe Studium wiary, czyli teologia systematyczna.

Oczywiście mówiąc tu o tym ważnym i koniecznym elemencie dialogu wiary, którego doniosłość Franciszek dostrzegał, należy tu wyraźnie wspomnieć i powtórzyć za Franciszkiem wyraźne ostrzeżenie, zaczerpnięte przez niego z drugiego Listu do Koryntian (3,6): Litera zabija duch ożywia (Np 7, 1). Nie zabraniając, a nawet w pewnych wypadkach faworyzując braci teologów i tych, którzy nam podają najświętsze słowa Boże - jak chociażby właśnie św. Antoniego - Franciszek wyraźnie wskazuje na niebezpieczeństwo czyhające na tych,

którzy pragną poznać tylko same słowa, aby uchodzić za mądrzejszych od innych i zdobyć wielkie bogactwa i rozdać je krewnym i przyjaciołom.

I dalej przestrzega Biedaczyna:

I tych zakonników zabija litera, którzy nie chcą postępować według ducha Pisma Bożego, lecz pragną raczej poznać tylko słowa i wyjaśniać je innym. Jakby na pociechę jednak zaraz dodaje: (...) Tych ożywia duch Pisma Bożego, którzy żadnej wiedzy, jaką posiadają i pragną posiąść, nie przypisują ciału, lecz słowem i przykładem odnoszą do Najwyższego Pana Boga, do którego należy wszelkie dobro (Tamże, 7, 2-4).

Na zakończenie wypada może jeszcze zacytować powiedzenie św. Bonawentury że:

Doctrina est ut boni fiamus et salvemur - doktrynę (teologię) studiujemy po to, aby być dobrymi i zbawić się.


KATOLICKA WIARA ŚW. FRANCISZKA
Pytając o katolickość wiary św. Franciszka nie można uniknąć postawienia sobie i to na samym początku pytania, które później pozwoli nam nie zagubić się w gąszczu rozmaitych opinii, zdań, dokumentów i cytatów z biografii Świętego. Wśród różnego rodzaju opinii i czasami sprzecznych zdań, należy poszukać klucza, zdolnego nie tylko otworzyć drzwi, ale i otwierać kolejne, prowadzące we właściwym kierunku. Pytając więc o wiarę św. Franciszka z Asyżu trzeba zapytać najpierw Czym w ogóle jest wiara?, a ponieważ pytamy o jej katolickość to zaraz należy postawić pytanie drugie: Czym jest wiara katolicka? Dopiero przez pryzmat odpowiedzi na te pytania możemy spojrzeć, przeanalizować i właściwie odczytać wiarę Biedaczyny, jak również - w późniejszym etapie - zastanowić się nad naszą własną wiarą i jej codziennymi wyzwaniami. Definicję wiary katolickiej znajdujemy
a gdzieżby indziej w Katechizmie Kościoła Katolickiego. W numerze 176 czytamy następujące słowa:

Wiara jest osobowym przylgnięciem całego człowieka do Boga, który się objawia. Obejmuje ona przylgnięcie rozumu i woli do tego, co Bóg objawił o sobie przez swoje czyny i słowa.


OSOBOWE
Określenie wprowadza nas przede wszystkim, jak to powiedzieliśmy, w świat relacji interpersonalnych, relacji osoby do osoby. I taka też jest wiara św. Franciszka. Był on człowiekiem prostym, otwarcie się do tego przyznawał iż nie można mu odmówić pewnego wykształcenia, to prawdą jest, że Święty bardziej myślał stylem mistyka, improwizującego pod natchnieniem łaski, niż według kategorii teologicznych. W jego życiu dominował woluntaryzm o aktywnym, konkretnym i afektywnym charakterze oraz poetyckiej wrażliwości.

Franciszek dostrzegał jak Bóg wchodził w jego życie tak, jak wszedł w historię ludzkości. I był to ten sam Bóg: nie bezimienna siła natury, nie był to zamknięty na kartach ksiąg Absolut filozofów, nie był to również ani Bóg deistów panteistów, ale Bóg Trójjedyny, Jeden Bóg w trzech Osobach: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty, Bóg Biblii. Rozczytany w Piśmie św., uformowany przez udział w liturgii oraz osobiste, głębokie, mistyczne zjednoczenie z Bogiem postrzegał cały świat jako znak Bożej obecności, jako quasi-sakrament. To właśnie przede wszystkim w tajemnicy stworzenia Bóg udziela się Franciszkowi, objawiając mu swoją ojcowską miłość, dobroć, piękno i mądrość.

Głęboko w świadomości Franciszka wyrył się też obraz Chrystusa jako Boga-Człowieka, który wkroczył w przestrzeń i czas, w historię człowieka. Jest to obraz Boga-Człowieka konkretnego: z Betlejem, Nazaretu i Kalwarii. W Życiorysie pierwszym Tomasza z Celano znajdujemy następujące świadectwo:

Jego [Franciszka] największym zamiarem, głównym pragnieniem i najszczytniejszym postanowieniem było zachowanie we wszystkim i poprzez wszystko świętej Ewangelii oraz doskonałe naśladowanie nauki i postępowania Pana naszego Jezusa Chrystusa, i całą pilnością, całym staraniem, z całym pragnieniem ducha, z całym żarem serca. W pilnej medytacji rozważał Jego słowa i oddawał się mądremu rozpatrywaniu Jego czynów. Przede wszystkim tkwiła mu w pamięci pokora zawarta we wcieleniu i miłość ujawniona w męce, tak że ledwie mógł o czym innym myśleć (1C 84)

Albo w Życiorysie drugim tego samego autora czytamy:

Będąc szczęsnym pielgrzymem, co spieszy się opuścić świat jako padół wygnania, niemało pomagał sobie [Franciszek] tym, co jest na świecie. (…) W (…) do Boga [używał świata] jako jak najbardziej przejrzyste zwierciadło dobroci. W każdym tworze podziwiał Mistrza, a wszystkie zdarzenia odnosił do Sprawcy. Cieszył się wszystkimi dziełami Pańskimi, a przyjemnych widokach dostrzegał ożywiającą zasadę i przyczynę. W pięknych rzeczach poznawał Najpiękniejszego; bowiem wszystko co dobre, wołało do niego: «Ten, który nas uczynił, jest najlepszy». Po śladach wyciśniętych w rzeczach wszędzie szedł za ukochanym, ze wszystkiego robił sobie drabinę, prowadzącą do Tronu (2 C 165).

Również życie i działanie Ducha Świętego ma dla Biedaczyny takie samo znaczenie iść jak życie i działanie pozostałych Osób w Trójcy. W pismach Franciszek poucza swoich braci:

Syna w tym, w czym jest równy Ojcu, nikt nie może inaczej oglądać niż Ojca ani inaczej niż Ducha Świętego (Np 1, 7); (...) Pan Jezus Chrystus (...) działa wszędzie, jak Mu się podoba, z Bogiem Ojcem i z Duchem Świętym Pocieszycielem na wieki wieków. Amen (LZ 32-33).

Na szczególną uwagę w tym momencie zasługuje pierwszy werset Wykładu modlitwy Ojcze nasz:

O, Najświętszy Ojcze nasz: Stwórco, Odkupicielu, Pocieszycielu i Zbawicielu nasz (On 1).

Tym co charakteryzuje osobę jest przede wszystkim wolna wola. Osobowe więc oznacza również używające wolnej woli. Wiara w życiu św. Franciszka z Asyżu była takim właśnie dialogiem wolności, była jego zupełnie wolną odpowiedzią. I chociaż Bóg stawiał go wobec rozmaitych sytuacji, często trudnych, stawiał rozmaite pytania na które odpowiedź zdawać by się mogła ponad siły człowieka, to jednak Franciszek odpowiadał zawsze z głęboką wewnętrzną wolnością, naśladując w tym Najświętszą Maryję Pannę w jej fiat. Wielokrotnie też na kartach jego pism spotkać możemy słowa wyrażające jego wolę: chcę, pragnę itp. Z drugiej zaś strony, analiza tych tekstów, wyraźnie ukazuje jak wielki margines wolności pozostawiał w zaufaniu swoim braciom i naśladowcą. Bracia, zobligowani do zachowania świętej Ewangelii Pana naszego Jezusa Chrystusa przez życie w posłuszeństwie, bez własności i w czystości, wielokrotnie jednak mogą wybierać szczególny, indywidualny sposób realizacji tego zobowiązania. Ma to miejsce m.in. w przypadku rozdawania swojej majętności w momencie wstępowania do braterstwa (por. 2Reg 2, 5-8), odnośnie do ubioru (por. 2Reg 2, 9-10. 14-16), do postu (2Reg 3, 5-9. 14), zwoływania kapituł (2Reg 8, 2-5) itd.

Obok wolnej woli istotną rolę gra również rozum. Maksyma teologiczna autorstwa św. Anzelma z Canterbury (1033-1109) głosi, iż fides quaerens intelectum - wiara podąża za rozumem, wiara poszukuje rozumu. Wiara św. Franciszka, osobowości jakkolwiek bardzo afektywnej, była jednak również w pełni wiarą rozumną, wiarą poszukującą wystarczającego uzasadnienia rozumowego. I jakkolwiek bez większego wykształcenia to jednak potrafił Biedaczyna w odpowiedni sposób, nie tylko sam wobec siebie ale również wobec świata w którym żył i wobec którego był apostołem, uzasadnić swoją postawę wiary. W żaden sposób nie było to dowodzenie, ponieważ wiary nie można udowodnić, lecz oparte na głębokiej znajomości Pisma św. uzasadnienie swojej postawy. I dlatego nikt nigdy nie postrzegał Franciszka ani jako fanatyka czy dewotę (czy jak to czasem dzisiaj można usłyszeć: mohera), lecz spotykający go ludzie dostrzegali wiarygodnego świadka Ewangelii i wiary w Trójjedynego Boga. Dotyczyło to także innowierców; oni również dostrzegali w jego głęboko rozumnej autentyczności człowieka Bożego.

I trzeci obok woli i rozumu element osobowego charakteru aktu i procesu wiary jakim jest serce, czyli miłość, rozumiana jednak nie tylko, jak to się dzisiaj często przyjęło rozumieć i promować, jako sfera afektywna, emocjonalna, lecz jako głęboko biblijna gotowość ofiarowania się Bogu i bliźniemu. Również jako akt osobowy wiara Franciszka była aktem miłości. Franciszek zakochał się w Bogu i w człowieku. Nieustannie dbał aby ta miłość w nim nie osłabła. Troszczył się o nią i prosił o jej przymnożenie. Szczególnym świadectwem w tym względzie jest następujący fragment z Kwiatków św. Franciszka zawierający jego modlitwę na górze Alwerni: Panie mój, Jezu Chryste, proszę Cię, udziel mi dwu łask, zanim umrę; pierwsza - bym w moim życiu odczuwał w duszy i ciele, jeśli to możliwe, taki ból słodki Jezu, jaki znosiłeś w godzinie najcięższej męki; druga - by serce moje, jeśli to możliwe, płonęło tak wyjątkową miłością, jaką Ty, Synu Boży, pałałeś do nas, zgodziwszy się cierpieć dobrowolnie tak wielkie męki.


PRZYLGNIĘCIE
Przylgnięcie Franciszka do Boga było i jest na tyle charakterystyczne, że wielokrotnie było tematem dla twórców sztuki: rzeźbiarzy, malarzy. Szczególnie przylgnięcie do Chrystusa ukrzyżowanego. Szczególnym wymiarem tego przylgnięcia są jego stygmaty.

Franciszek dbał o swoją wiarę. Było to właśnie nieustanne stawanie się przyjacielem Boga aniżeli jednorazowy akt wiary. Jakkolwiek Franciszek nie był zbyt wykształcony, wystarczało mu w zupełności podstawowe wykształcenie w zakresie czytania i pisania. Posiadał także rozległą kulturę ówczesnych wędrownych trubadurów. W szczególny jednak sposób kształtował swoją postawę wobec Boga poprzez udział w liturgii i sakramentach, osobistą lekturę Pisma św. oraz głęboką i żarliwą modlitwę. Tomasz z zanotował w Życiorysie drugim:

Chociaż ten błogosławiony człowiek nie uprawiał żadnych studiów naukowych, to jednak uczył się od Boga tej mądrości, co wórze jest i oświecał blaskiem wiecznego światła, dlatego wcale niezgorzej rozumiał Pismo św. Jego czysty umysł, wolny od wszelakiego skażenia przenikał skrytości tajemnic. Tam, gdzie nie docierał za pomocą wiedzy szkolnej, dochodził przy pomocy kochającej miłości. Czasami czytał Pismo święte, a co raz zapadło mu w duszę, zapisywał niezmazalnie w sercu. Miał pamięć do ksiąg Pisma świętego, a to dlatego, że co raz usłyszał, przetrawiał z nabożną miłością. Mawiał, że tylko taki sposób czytania jest owocny, a nie kartkowanie tysięcy traktatów. (...) Twierdził, że łatwo przejdzie od poznania siebie do poznania Boga ten, kto badając Pismo święte, traktować je będzie pokornie, a nie zarozumiale. Często w rozmowie rozwikływał kwestie wątpliwe, a chociaż nie znał fachowego słownictwa, to jednak odznaczał się rozumem i mocą
(2C 102).

Z tego właśnie rodziło się wielkie zaufanie do Boga: z modlitewnego dialogu:

Mąż Boży Franciszek, „ciałem pielgrzymujący, z daleka od Pana” (2 Kor 5, 6), przytomnym duchem pragnął wejść do nieba, od którego oddzielała go tylko ściana ciała, jako że stał się już obywatelem wśród aniołów. Całą duszą pragnął swego Chrystusa, cały mu się ofiarował, nie tylko sercem, ale i ciałem. Opowiemy nieco o wielkości modlitwy, o ileśmy ją widzieli, i o ile można ją przekazać ludzkim uszom, potomnym ku naśladowaniu. Przez cały czas zachował święty spokój, co daje mądrość serca. Dlatego, choć nie zawsze mógł czynić postępy, to jednak nigdy nie zdawał się cofać. Jeśli kiedy zajmowały go odwiedziny świeckich, albo jakieś inne sprawy, to raczej przerywał je, niż kończył, żeby móc powrócić do swojego wnętrza. Zresztą jemu co karmił się słodyczą niebiańską, świat nie smakował, a boskie rozkosze zrobiły go wybrednym w stosunku do grubiaństwa ludzi. Zawsze szukał miejsca samotnego, w którym mógłby zespolić ze swym Bogiem nie tylko ducha, ale i całe ciało. Gdy na miejscu publicznym doznawał nagle zachwytu, nawiedzony przez Pana, wówczas robił sobie celkę z płaszcza, by jednak nie pozostać bez celi. Nieraz nie miał płaszcza. Wtedy, by nie wyjawić „ukrytej manny” (Ap 2,17), zasłania twarz rękawem. Zawsze odgradzał się czymś od otoczenia, aby nie poznali „pieszczoty Oblubieńca” (Pnp 5, 4). W ten sposób nawet wtłoczony w tłum ludzi na okręcie, podczas niebezpieczeństwa, modlił się niepostrzeżenie. Wreszcie, kiedy żadnego z tych sposobów nie mógł zastosować, wtedy z serca czynił sobie świątynię. Zapomniawszy o sobie chrząkał i jęczał, a zatopiwszy się w Bogu, ciężko wzdychał i gestykulował. To w domu. A modląc się w lasach i w samotniach, gaje napełniał jękami, ziemię zraszał łzami, ręką bił się w piersi. Tam też, jak gdyby wpuszczony do ukrytego skarbca tajemnic, często gawędził głośno ze swoim Panem. Tam odpowiadał Mu jako sędziemu, błagał Go jako ojca, rozmawiał jak z przyjacielem, cieszył się jak z oblubieńcem. Rzeczywiście, żeby ze wszystkich uczuć serca złożyć wielorako całopalną ofiarę, stawiał sobie przed oczy najwyższą jedność Boga w wielorakich postaciach. Często modlił się wewnętrznie, bez poruszania wargami, a skierowując to, co zewnętrzne, do wnętrza, podnosił ducha ku niebu. Całą swoją intuicję i cały swój afekt stapiał w jedność, o jaką prosił Boga, do tego stopnia, że cały stał się nie tyle orantem, co samą modlitwą. Jak myślisz, jakaż rozkosz przenikała go, skoro nawykł do takich przeżyć? To wiedział tylko on sam, ja zaś mogę raczej jedynie podziwiać. Wie to ten, kto doświadczył, nie rozumieją ci, którzy tego nie doświadczyli. Tak więc jego przenikliwy „kipiący żarliwością duch” (por. Job 41, 22), jego wszystek wzrok i jego cała dusza zupełnie roztopiona w modlitwie, już przebywała w najwyższej krainie królestwa niebieskiego. Błogosławiony ojciec zwykł był nie pomijać niedbale żadnego nawiedzenia Ducha. Gdy je otrzymywał, szedł za nim, i jak długo Pan pozwalał, zażywał z tak ofiarowanej słodyczy. Kiedy zajęty był jakąś sprawą albo znajdował się w drodze, wówczas czując pewne stopniowe tchnienie łaski, kosztował z tej najsłodszej manny z przerwami i częstotliwie. Bo nawet w drodze przystawał i przepuszczał towarzyszy do przodu, aby skupić się na przeżywaniu jakiegoś nowego natchnienia. „Łaski Bożej nie przyjmował na próżno” (2 Kor 6,1)
(2C 94-95).


CAŁEGO CZŁOWIEKA
Wiara Franciszka była wiarą całego człowieka. W jego życiu nie było żadnego rozdźwięku pomiędzy słowem a czynem. Franciszek głęboko do serca wziął sobie wskazania Ewangelii: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje; Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją dusz, całym swym umysłem i całą swoją mocą. Pojmował te słowa w sposób literalny. Najlepiej jednak o tej totalności wiary zaświadczy sam Franciszek. W swej Regule zamieścił on następujące słowa:

A wszystkich, którzy pragną służyć Panu Bogu w świętym Kościele katolickim i i wszystkie następujące stany, kapłanów, diakonów, subdiakonów, akolitów, egzorcystów, lektorów, ostiariuszy i wszystkich duchownych, wszystkich zakonników i zakonnice, wszystkich nawróconych i maluczkich, ubogich i potrzebujących, królów i książąt, robotników i rolników, sługi i panów, wszystkie dziewice, wdowy i mężatki, ludzi świeckich, mężczyzn i kobiety, wszystkie dzieci, młodzież, młodych i starych, zdrowych i wszystkich małych i wielkich, i wszystkie ludy, plemiona, pokolenia i języki, wszystkie narody i wszystkich ludzi na całej ziemi, którzy są i będą, my wszyscy bracia mniejsi, słudzy nieużyteczni, pokornie prosimy i błagamy, abyśmy wszyscy wytrwali w prawdziwej wierze i pokucie, bo inaczej nikt nie może być zbawiony.  Z całego serca, z całej duszy, z całego umysłu, z całej siły, i mocy, z całego umysłu, ze wszystkich sił, całym wysiłkiem, całym uczuciem, całym wnętrzem, wszystkimi pragnieniami i całą wolą kochajmy wszyscy Pana Boga, który dał i daje nam wszystkim całe ciało, całą duszę i całe życie, który nas stworzył, odkupił i zbawił nas tylko ze swego miłosierdzia, który nam nieszczęsnym i nędznym, zepsutym i cuchnącym, niewdzięcznym i złym wyświadczył i wyświadcza wszelkie dobro.  Nie miejmy więc innych tęsknot, innych pragnień, innych przyjemności i radości oprócz Stwórcy i Odkupiciela, i Zbawiciela naszego, jedynego prawdziwego Boga, który jest pełnią dobra, wszelkim dobrem, który sam jeden jest dobry, litościwy, łagodny, miły i słodki, który sam jeden jest święty, sprawiedliwy, prawdziwy, wzniosły i prawy, który sam jeden jest życzliwy, bez winy, czysty, od którego i przez którego, i w którym jest wszelkie przebaczenie, wszelka łaska, wszelka chwała dla wszystkich pokutników i sprawiedliwych, dla wszystkich błogosławionych, współweselących się w niebie.  Niech więc nam nic nie przeszkadza, nic nie oddziela ani niepokoi;  Wszędzie, na każdym miejscu, o każdej godzinie i o każdej porze, codziennie i nieustannie wierzmy wszyscy szczerze i pokornie, nośmy w sercu i kochajmy, czcijmy, uwielbiajmy, służmy, chwalmy i błogosławmy, wychwalajmy i wywyższajmy, wysławiajmy i dzięki składajmy najwyższemu Bogu wiecznemu, Trójcy i Jedności, Ojcu i i Duchowi Świętemu, Stwórcy wszystkich rzeczy i Zbawicielowi wszystkich w wierzących, ufających i miłujących Go (1 Reg 23, 7-11).



DO BOGA KTÓRY SIĘ OBJAWIA
Miejscem i sposobem objawienia się Boga dla św. Franciszka było przede wszystkim Pismo św. To było podstawowe źródło Franciszkowego poznania Boga i Jego tajemnic. Traktował je jako osobisty list Pana Boga do siebie i chciał je wypełniać w najdrobniejszych sprawach. Dzięki niemu poznawał Chrystusa, który jest Objawieniem Ojca, i którego chciał w sposób doskonały naśladować
wstępować w Jego ślady. Tomasz z zanotował w Życiorysie drugim:

Chociaż ten błogosławiony człowiek nie uprawiał żadnych studiów naukowych, to jednak uczył się od Boga tej mądrości, co wórze jest i oświecał blaskiem wiecznego światła, dlatego wcale niezgorzej rozumiał Pismo św. Jego czysty umysł, wolny od wszelakiego skażenia przenikał skrytości tajemnic. Tam, gdzie nie docierał za pomocą wiedzy szkolnej, dochodził przy pomocy kochającej miłości. Czasami czytał Pismo święte, a co raz zapadło mu w duszę, zapisywał niezmazalnie w sercu. Miał pamięć do ksiąg Pisma świętego, a to dlatego, że co raz usłyszał, przetrawiał z nabożną miłością. Mawiał, że tylko taki sposób czytania jest owocny, a nie kartkowanie tysięcy traktatów. (...) Twierdził, że łatwo przejdzie od poznania siebie do poznania Boga ten, kto badając Pismo święte, traktować je będzie pokornie, a nie zarozumiale. Często w rozmowie rozwikływał kwestie wątpliwe, a chociaż nie znał fachowego słownictwa, to jednak odznaczał się rozumem i mocą (2C 102).

Szczególny nacisk kładł Franciszek na celebrowanie liturgii. Był to dla niego szczególny element Tradycji Kościoła poprzez który Bóg objawia się człowiekowi. Poprzez liturgię wyraża się dziedzictwo wiary, w niej Franciszek odkrywa również swoją tożsamość bycia katolikiem, w niej również odkrywa zwornik jedności. Niejednokrotnie w pismach Biedaczyny spotykamy wskazania i napomnienia odnośnie właściwego jej celebrowania. Na szczególną uwagę zasługuje też jego modlitwa osobista i pobożność, a w tym głównie jego pobożność eucharystyczna.

Czytając pisma Świętego i poznając jego biografie i cytowane tam jego wypowiedzi, również z łatwością możemy zauważyć, iż garściami czerpał z ówczesnej kultury i sztuki. Z tego, co nazywano Biblia Pauperum. W tym też mają niejako swoje źródło Franciszkowe misteria, m.in. pierwszy żłóbek w Greccio.

Wspomnieliśmy już o jego traktowaniu Księgi Natury jako drabiny w poznawaniu Boga i Jego przymiotów. Wspomina Tomasz z Celano:

W każdym tworze podziwiał Mistrza, a wszystkie zdarzenia odnosił do Sprawcy. Cieszył się wszystkimi dziełami Pańskimi, a przyjemnych widokach dostrzegał ożywiającą zasadę i przyczynę. W pięknych rzeczach poznawał Najpiękniejszego; bowiem wszystko co dobre, wołało do niego: «Ten, który nas uczynił, jest najlepszy». Po śladach wyciśniętych w rzeczach wszędzie szedł za ukochanym, ze wszystkiego robił sobie drabinę, prowadzącą do Tronu (2 C 165).

Charakterystyczna w tym względzie dla Franciszka jest także pewnego rodzaju relacja zwrotna, a mianowicie szacunek jaki miał dla niektórych stworzeń ze względu na to, iż przypominały mu lub kierowały jego myśl ku Chrystusowi: drzewa, robaczki, woda, skały, skowronki, baranki.

Przy całym swoim, jeśli się tak można wyrazić, głodzie Boga zawsze jednak Franciszek wiedział, iż Bóg jest tajemnicą. W rozdziale 23 swojej pierwszej Reguły dał temu wyraz i kazał napisać:  

Wszędzie, na każdym miejscu, o każdej godzinie i o każdej porze, codziennie i nieustannie wierzmy wszyscy szczerze i pokornie, nośmy w sercu i kochajmy, czcijmy, uwielbiajmy, służmy, chwalmy i błogosławmy, wychwalajmy i wywyższajmy, wysławiajmy i dzięki składajmy najwyższemu Bogu wiecznemu, Trójcy i Jedności, Ojcu i i Duchowi Świętemu, Stwórcy wszystkich rzeczy i Zbawicielowi wszystkich w wierzących, ufających i miłujących Go, Temu, który nie ma początku i końca, który jest niezmienny, niewidzialny, nieomylny, niewysłowiony, niepojęty, niezgłębiony, błogosławiony, chwalebny, przesławny, wywyższony, wzniosły, najwyższy, słodki, godny miłości, ukochany i cały pożądany ponad wszystko na wieki. Amen (1 Reg 23, 11).

Miał Franciszek również świadomość tego, iż nieustannie musimy prosić Boga o łatwość czytania tego, co o sobie objawia. Ta świadomość podyktowała mu słowa modlitwy:

Najwyższy, chwalebny Boże, rozjaśnij ciemności mego serca i daj mi, Panie, prawdziwą wiarę, niezachwianą nadzieję i doskonałą miłość, zrozumienie i poznanie, abym wypełniał Twoje święte i prawdziwe posłannictwo (MpK).


PODSUMOWANIE
Wiara Franciszka była tą która cechuje chrześcijanina; mimo to i w tym przypadku wkłada on w nią charakterystyczne cechy indywidualne swojej osobowości i swego doświadczenia mistycznego kładąc podwaliny tego, co będzie teologią lub duchowością całego ruchu franciszkańskiego. Wiara którą jego naśladowca, brat i siostra powinni pielęgnować to:

  • Wiara osobowa, obejmująca całość ludzkiego bytowania

  • Wiara teocentryczno-chrystocentryczna, która jest doświadczeniem Boga w Chrystusie;

  • Wiara biblijno-ewangeliczna, która znajduje swoje pożywkę przede wszystkim w Słowie Bożym;

  • Wiara eklezjalna, przez którą wyczucie ewangeliczne spotyka się z wyczuciem Kościoła (sentire cum Ecclesia), w Kościele i z Kościołem;

  • Wiara konkretna, przez którą wiara wyraża się spontanicznie w działaniu;

  • Wiara dynamiczna, otwarta na nowe rzeczywistości i idee, jako odpowiedź na różne sytuacje życia osobistego i wspólnotowego.


PYTANIA KONTROLNE

1. Wymień kroki, które prowadzą od wiary jako daru Bożego ku wierze dojrzałej, będącej odpowiedzią człowieka na ten dar.
2. Jak w życiu Franciszka przejawiał się osobowy charakter wiary?
3. Jak w życiu Franciszka wyraża się teo- i chrystocentryczny wymiar wiary?
4. Jak w życiu Franciszka wyraża się biblijno-ewangeliczny wymiar wiary?
5. Jak w życiu Franciszka wyraża się eklezjalny wymiar wiary?
6. Jak w życiu Franciszka wyraża się konkretność wiary?

7. Jak w życiu Franciszka wyraża się dynamizm wiary?

Wróć do spisu treści