08 - PRZYJMOWANIE CIAŁA I KRWI PAŃSKIEJ - FRANCESCO - WIRTUALNY CZASOPIS FRANCISZKAŃSKI

Przejdź do treści

08 - PRZYJMOWANIE CIAŁA I KRWI PAŃSKIEJ

BIBLIOTHECA FRANCESCANA > DUCHOWOŚĆ FRANCISZKAŃSKA



FRANCISZKOWE PRZYJMOWANIE CIAŁA I KRWI PAŃSKICH


Franciszkowe przyjmowanie Ciała i Krwi Pańskich, czyli jego duchowość i pobożność eucharystyczna jest głęboko zakorzeniona w jego chrystocentryzmie oraz w jego modlitewnym modelu życia jaki przejął od swego Mistrza. Po raz kolejny należy na wstępie przypomnieć, iż Franciszek nie był, w ścisłym tego słowa znaczeniu, teologiem ale prostym człowiekiem, który sam o sobie mówił, że jest niewykształconym. Brak odpowiedniego wykształcenia teologicznego nadrabiał jednak - i to z naddatkiem - swoją głęboką wiarą i wielką intuicją teologiczną.

Nie dziwi więc, iż sakramentologia Biedaczyny nie jest nazbyt rozwinięta. Trzeba zauważyć, że spośród wszystkich sakramentów Święty w swoich Pismach wspomina o jedynie dwóch: o sakramencie Pokuty i Pojednania, który zwyczajowo nazywa spowiedzią oraz o sakramencie Eucharystii. Sakrament pokuty ma swoje miejsce w szerszym temacie pokuty natomiast tutaj chcemy się zająć Franciszkowym rozumieniem Eucharystii oraz jego pobożnością eucharystyczną.

Wśród wielu rozmaitych i ważnych tematów duchowych problematyka Eucharystii zajmuje w życiu Franciszka wyjątkowe miejsce. Wystarczy tu, jedynie tytułem wprowadzenia, zauważyć, że w większości swoich listów, Asyżanin mówi albo wyłącznie o Najświętszym Sakramencie albo przynajmniej poświęca tej tajemnicy bardzo obszerne fragmenty.

Osadzając całość w szerokim kontekście historycznym, należy zwrócić uwagę na rozwijające się niejako równolegle z pobożnością Franciszka, szeroką gamę ruchów heretyckich, z których wiele dotykało właśnie realnej obecności Chrystusa w sakramentach, a w Eucharystii w szczególności. Można z wielką pewnością stwierdzić, iż przynajmniej w pewnym stopniu pobożność eucharystyczna św. Franciszka rozwijała się jako swoista odpowiedź na rozprzestrzeniane ówcześnie błędy ale również jako wyraz utożsamiania się Świętego z pewnymi, coraz bardziej rozpowszechnianymi tendencjami odnowy eucharystycznej w ówczesnym Kościele.

I tak na pierwszym miejscu wydaje się, iż Franciszkowa nauka o realnej obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie była odpowiedzią Biedaczyny na dość szeroko propagowany wówczas, głównie przez rozmaite frakcje sekt, głównie arnoldystów, waldensów, katarów oraz - błędnie utożsamianymi z tymi ostatnimi - albigensów, przejawiający się w wielu formach, manicheizm. Upraszczając na potrzeby niniejszego rozważania, można rzec, iż opierając się na tej starożytnej dualistycznej koncepcji, głoszącej iż wszelka materia jest siedliskiem Zła i Ciemności zwolennicy tej idei, zaprzeczali możliwości obecności jakiegokolwiek boskiego pierwiastka w materii a więc również i realnej obecności Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, w Sakramencie Ołtarza. Bóstwo - ich zdaniem
w żaden sposób, nie może zamieszkiwać żadnej rzeczy materialnej, jako z natury swej złej. Idąc dalej konsekwentnie drogą takiego rozumowania, negowali oni również sensowność Eucharystii jako ofiary.

Błędy arnoldystów, uczniów Arnolda z Bresci (ur. ok. 1090, zm. 1155) dobrze charakteryzuje tekst dwudziestego trzeciego kanonu Soboru Laterańskiego II (1139), w którym papież Innocenty II, w następujących słowach dokonuje wykluczenia heretyków z Kościoła katolickiego:

Kto pod maską fałszywej duchowości odrzuca sakrament Ciała i Krwi Pańskiej, chrztu dzieci, Kapłaństwa i inne reguły kościelne, a także prawomocne małżeństwo, tego wykluczamy jako heretyka z Kościoła Pańskiego, potępiamy i nakazujemy, aby został ukarany przez władze kościelne. To samo potępienie obejmuje jego obrońców (DZ - Enchiridion Symbolorum, definitionum et declarationum de rebus fidei et morum, 367)

Również błędy waldensów, uczniów Piotra Waldo (ur. ok. 1140, zm. 1197), w tym co dotyczy poruszanego przez nas tematu, zasadzają się na negacji sprawowania sakramentów wynikających ze święceń kapłańskich przez kapłanów, publicznych grzeszników, którym heretycy odmawiali prawa ważnego sprawowania sakramentów. Z tego powodu papież Innocenty III, tym którzy powracali do wiary nakazywał następujące wyznanie wiary:

Nie odrzucamy także sakramentów, których udziela Kościół i z którymi współdziała bezcenna i niewidzialna moc Ducha Świętego, choćby nawet udzielał ich grzeszny kapłan, uznawany przez Kościół. Nie uwłaczamy spełnianym przez niego posługom kościelnym i błogosławieństwom, lecz chętnym sercem je przyjmujemy, jak gdyby pochodziły od człowieka najgodniejszego. Kiedy bowiem biskup lub kapłan jest grzeszny, jego grzech nie odbiera mocy chrztowi dziecka ani konsekracji Eucharystii, ani żadnym innym posługom kościelnym w stosunku do wiernych (DZ 424).

Błędy kolejnej sekty średniowiecznej, katarów, paradoksalnie, nawiązują w pewien sposób, do postanowień Synodu Rzymskiego z 1059 roku, który w kanonie trzecim stwierdza co następuje:

(...) Nikt nie może uczestniczyć we Mszy św. kapłana, który notorycznie utrzymuje u siebie konkubinę lub służebną niewiastę i że taki kapłan nie może śpiewać Mszy św., czytać Ewangelii i Listów (R. Pazzelli, San Francesco e il Terz'Ordine, Padova 1982, s. 116).

Katarzy jednak w swym nauczaniu posuwają się znacznie dalej, negując nie tylko uczestnictwo ludzi w sprawowanych przez takich kapłanów sakramentach, ale i ważność i skuteczność samych sakramentów. Ponieważ Kościół bogaty nie może być Kościołem Apostołów - jak twierdzą - dlatego odrzucają sakramenty kapłanów, którzy nie żyją życiem apostolskim, czyli w ubóstwie. Sami więc konsekrują Eucharystię i udzielają chrztów z nakładaniem rąk.

Albigensi, jak już powiedziano, błędnie niekiedy utożsamiani z katarami, są ostatnią grupą kierującą się w swoim życiu i nauczaniu błędnymi poglądami, zasługując na miano herezji. Swoją nazwę biorą od krainy z której się wywodzą, mianowicie od nazwy stolicy regionu o tej samej nazwie tj. Albi, miasta położonego w południowej Francji. Pojawili się w XII i XIII wieku, opanowując znaczne tereny południowo-wschodniej Francję (Ilarino da Milano, Albigesi, w: Enciclopedia Cattolica, Citta del Vaticano 1949-54, tom 1, kol. 708).

Głównym powodem utożsamia albigensów z katarami
aż po wymienne stosowanie ich nazw własnych i to nie tylko na terenie Francji, ale również na terenach obecnych Włoch, była przede wszystkim zbieżność doktrynalna oparta na manicheiźmie oraz fakt, że podczas krucjaty przeciw albigensom, katarzy dołączyli się do tych ostatnich i stanowili znaczniejszą część grupy stawiającej zbrojny opór wysłanym przeciw nim wojskom władzy tak świeckiej jak i kościelnej.

Trzeba jednak uznać, iż utożsamienie to nie jest, tak do końca, nieuprawnione, gdyż pod nazwą albigensi kryje się coś w rodzaju związku heretyków, samoistnie powstałego w XII wieku, w skład którego wchodzą m. in.: właściwi katarzy, petrobruzjanie, henrycjanie, arnoldyści oraz pierwotni waldensi. Łączą ich podobieństwa doktrynalne oraz miejsce ich lokalizacji. Poglądy, które głosili albigensi oraz struktura organizacyjna, jaką posiadali, nie różni się od tej, która została zaprezentowana odnośnie do wspomnianych wyżej trzech innych grup heterodoksyjnych: arnoldystów, waldensów i katarów. Herezje te tworzyły pewnego rodzaju konfederację nie tylko w zakresie oporu stawianego ówczesnej prawowitej władzy świeckiej i kościelnej ale również swoisty konglomerat poglądów i wyznawanych błędnych idei (H Masson, Słownik Herezji w Kościele Katolickim, Katowice 1993, s. 50nn).

Obok reakcji na błędy współczesnych mu ruchów heretyckich, postawa Franciszka była również pewną odpowiedzią ale i wpisaniem się w ówczesny katolicki ruch odnowy, w którym stosunek do Eucharystii był jeśli nie na pierwszym planie to na pewno bardzo ważną z pośród poruszanej problematyki.

Trzeba na wstępie zaznaczyć, że jakkolwiek życie chrześcijańskie było w tym czasie przeniknięte wiarą i swego rodzaju pobożnością, to jednak w praktyce, zwłaszcza wśród najniższych warstw społeczeństwa, niejednokrotnie wiara graniczyła z całkowitą ignorancją religijną, niezdrową dewocją, przesądami, handlem odpustami i relikwiami.

Historycy tego okresu wyraźnie podkreślają iż człowieka średniowiecza charakteryzuje głęboka wiara, duch religijny i potrzeba kultu. Znany jest powszechnie kult relikwii i miejsc świętych, jak również dobrowolne praktyki pokutne, surowe życie i umartwienie. Czas ten charakteryzuje się chętnym słuchaniem Słowa Bożego, radykalną odmianą swego życie, a nawet gotowością poświęcenia go dla idei ewangelicznego nawrócenia i reformy Kościoła. Świadczy o tym poniekąd masowy w niektórych prowincjach, udział ludu w ruchach heretyckich.

Również w łonie Kościoła, ów duch wiary i pobożności, przenikający ówczesne społeczeństwo, wydał natchnione i wielkie jednostki, zdolne pociągnąć za sobą wielu, zapoczątkowując i pogłębiając odnowę Kościoła. Jako reprezentantów możemy tu wyliczyć bł. Roberta z Arbrissel (ur. ok. 1045, zm. 1116), założyciela opactw Kanoników Regularnych w La Roe oraz Fontevrault, działającego również jako wędrowny kaznodzieja w okolicach Rennes i Angers; św. Norberta z Xanten (ur. 1080, zm. 1134), założyciela Kanoników Regularnych Ścisłej Obserwy (Premonstratensów), działającego w okolicach Kolonii, w Galli, a następnie osiadły w Magdeburgu; św. Bernard z Clairveaux (ur. 1091, zm. 1153), urodzony
Fontaine-lès-Dijon i związany najpierw z klasztorem cystersów w Cîteaux a później z opactwem w Clairvaux, który założył w 115 r. i którego został pierwszym opatem. Z pewnością do tych przedstawicieli można dodać również św. Dominika Guzmana (ur. ok. 1180, zm. 1221) założyciela Zakonu Kaznodziejskiego (Dominikanów) i św. Franciszka z Asyżu.

Francuski historyk, badacz dziejów średniowiecza, Leo Moulin, sam agnostyk, opisując życie średniowiecznych zakonników uważa jednak, że nie możemy średniowiecza uznać za epokę autentycznej wiary. Według niego jest to epoka bardziej wierzeń i przesądów, gdzie pielgrzymki są bardziej obowiązkowym niż pobożnościowym elementem życia religijnego, często w celach bardzo - powiedzielibyśmy dzisiaj - turystycznych, gdzie swoje miejsce mają wypraw krzyżowych, podejmowane jedynie pod płaszczykiem celów religijnych a służące polityce ówczesnych władców świeckich i kościelnych. (L. Moulin, Życie codzienne zakonników w średniowieczu (X-XV wiek), Warszawa 1986, s. 16).

W pierwszym etapie omawianego okres, niestety, powoli-powoli wierni coraz bardziej odsuwają się od samej Eucharystii, czy to z powodu niskiego poziomu życia religijnego, i to zarówno wśród świeckich jak i duchownych, czy to pod wpływem heretyckiego nauczania, czy to z powodu zwykłego zaniedbania. Do tego wszystkiego należałoby również dodać związaną z tym wzrastającą obawę przed dopuszczeniem się świętokradztwa.

Z drugiej strony, patrzano na Eucharystię jako na tzw. misterium tremendum, tajemnicę rodzącą lęk i dystans, co wiązało się z kolei z postrzeganiem Chrystusa jedynie jako Pana i surowego Sędziego, a więc przeakcentowaniem wyłącznie jego bóstwa i to tylko w kilku aspektach, z pominięciem jego Człowieczeństwa i związanej z tym bliskości z każdym człowiekiem. Powoli Sakrament Najświętszego Ciała i Krwi stał się jedynie przedmiotem adoracji i kontemplacji aniżeli pokarmem. Umykało gdzieś zwykłemu człowiekowi sens słów Chrystusa: Bierzcie i jedzcie; bierzcie i pijcie.

Nie można też zapominać o tym, o czym niejednokrotnie wspominają świadectwa epoki, iż niejednokrotnie dochodziło do rzeczywistej profanacji Najświętszej Eucharystii. Dotykamy tutaj rozległej tematyki z dziedziny historii liturgii jakim jest tabernakulum.

Od zarania istnienia Kościoła życie wspólnot chrześcijańskich koncentrowało się wokół Eucharystii. Chociaż początkowo Msze święte nie odbywały się każdego dnia
istniejące świadectwa przekazują, chociażby to, że w wieku IV znane było pojęcie dies aliturgici dni aliturgicznych, w które nie sprawowano Eucharystii to jednak do komunii św. starano się przystępować jak najczęściej, nawet każdego dnia, korzystając z Pokarmu, który zachował się z ostatniej mszy. Zanoszono go również do domów z myślą o osobach, które nie mogły wziąć w niej udziału. Istotnym powodem przechowywania Postaci Eucharystycznych w domach prywatnych była także troska o przyjęcie wiatyku w godzinie śmierci. Święte Postaci przechowywano w specjalnie w tym celu wydzielonym miejscu w domu, zwyczajowo w cylindrycznych puszkach zwanych pyxis lub w prostopadłościennych szkatułkach, zwanych arca, capsa lub scrinium, wykonywanych z metalu, kości słoniowej, ceramiki czy drewna.

Związany z wydaniem w 313 roku Edyktem Mediolańskim rozwój publicznego charakteru kultu chrześcijańskiego, związany z tym rozwój chrześcijańskiej architektury, a przez to również możliwość publicznego praktykowania swej wiary przez uczestnictwo w codziennej Mszy świętej ale również przypadki magicznego traktowania Hostii, były m. in. przyczynami stopniowego odchodzenia od praktyki przechowywania Eucharystii w domach prywatnych. Począwszy od IV wieku Najświętszy Sakrament coraz częściej umieszczano w kościele, zazwyczaj w pomieszczeniu przylegającym do prezbiterium. Miejsce to, w zależności od tradycji kościelnej było w różny sposób nazywane: tradycja bizantyjska używała nazwy prothesis, tradycja kościoła syryjskiego używano słowa diakonion, natomiast na Zachodzie w użyciu były słowa sacrarium lub conditorium. Ze względu na najczęściej stosowane rozwiązania architektoniczne, nawiązujące w swej formie do wzniesionej w czasach cesarza Konstantyna Wielkiego rotundy Grobu Pańskiego i podobnych jej innych budowli nagrobnych pomieszczenia te wiązane były z miejscem pochówku Chrystusa i stanowiły jakby Jego nowy grób. Stąd też wspólna nazwa niejednokrotnie do nich stosowana w piśmiennictwie: novum sepulcrum Jesu Christi.

Nastąpił również rozwój w dziedzinie naczyń i sprzętów liturgicznych w tym i tych, służących do przechowywania Świętych Postaci. Naczynia z Eucharystią zaczęto przechowywać w specjalnej szafce, we wnęce ściennej lub na ołtarzu, pod niewielkim cyborium, czyli ażurową, bardziej lub mniej zdobiona, obudową ołtarza, składająca się zazwyczaj z czterech kolumn podtrzymujących swego rodzaju baldachim w formie kopuły, ostrosłupa lub innej, bardziej złożonej (często błędnie nazywana konfesją). Konstrukcje tego rodzaju wznoszono także nad ołtarzami czy relikwiarzami i określano mianem tabernakulum co znaczy namiot lub chata, przez co chciano nawiązać do starotestamentowego Namiotu Spotkania.

Zresztą porównań i aluzji do tekstów starotestamentalnych jest w pismach teologicznych tego okresu znacznie więcej. Mówi się m. in. o mojżeszowym Przybytku i chrześcijańskiej świątyni, o Świętym Świętych i prezbiterium, o Arce Przymierza i ołtarzu, na którym kładziono naczynie z Eucharystią. Na podstawie świadectw z tego okresu można powiedzieć iż od ok. IX wieku sacrarium powoli zaczęło tracić swe znaczenie jako miejsce przechowywania Eucharystii, na rzecz tabernakulum umieszczanego coraz częściej na ołtarzu głównym w postaci bogato zdobionej szafki lub w kształcie kasetki lub gołębicy zawieszanej nad ołtarzem głównym.

Tabernakula stojące na ołtarzu nie były początkowo niczym osłaniane, jednak z biegiem czasu zaczęto stosować specjalne przesłony z materiału zwane konopeum, cappa czy pavillon (namiot) lub z materiału bardziej trwałego zwane coopertorium. Co do genezy tabernakulum wiszącego do dzisiaj nie ma pewności, można jednak z dużym prawdopodobieństwem snuć przypuszczenia, iż źródłem takiego właśnie rozwiązania był długo wcześniej znany zwyczaj zawieszania nad ołtarzami, chrzcielnicami i grobami bogato ornamentowanych ozdób, m.in. w formie koron i gołębic.

Wszystko to jednak było niezbyt wygodne w użytku - i co tu dużo mówić - nie zabezpieczało Eucharystii należycie. Dokumenty przekazują informację o upadku tabernakulum wiszącego oraz przypadkach wykradania i profanacji Hostii. Na zwołanym w roku 1215 Soborze Laterańskim IV, w XX kanonie zadecydowano:

Zarządzamy, aby we wszystkich kościołach Krzyżmo święte i najświętsza Eucharystia mają być przechowywane w odpowiednio zabezpieczonych miejscach wyposażonych w zamki i klucze, tak by pozostawały niedostępne dla osób niepowołanych i by nie były wykorzystywane do bezbożnych i bluźnierczych czynów. Kto zaś zobowiązany do opieki nad nimi zaniedba swój obowiązek niech będzie zawieszony w swoim urzędzie na okres trzech miesięcy. Jeśli zaś jego zaniedbanie będzie poważniejsze w skutkach niech będzie ukarany surowiej odpowiednio do swojej przewiny (tłum. własne, http://www.ewtn.com/library/COUNCILS/LATERAN4.htm, ostatnie logowanie dn. 25.04.2013 r.).

Franciszek doskonale wpisuje się w tę odnowę liturgiczno-duchową. Szczególnie charakterystyczne w tym względzie są jego słowa zawarte w Pierwszym Liście do Kustoszów, w którym możemy przeczytać:

Proszę was bardziej niż gdyby chodziło o mnie samego, o ile to jest stosowne i uważalibyście za pożyteczne, błagajcie pokornie duchownych, aby ponad wszystko czcili Najświętsze Ciało i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa oraz święte imiona i słowa Jego napisane, które konsekrują Ciało. Kielichy, korporały, ozdoby ołtarza i wszystko, co służy do Ofiary, niech będą kosztowne. I jeśli w jakimś miejscu Najświętsze Ciało Pana będzie umieszczone za ubogo, niech będzie według przepisów Kościoła umieszczone przez nich w miejscu godnym i zabezpieczone i niech je noszą z wielką czcią i roztropnie udzielają innym (1 LK 2-4).

Przyjrzyjmy się terminologii stosowanej przez Franciszka na określenie tej tajemnicy. Jakkolwiek nie używa on w ogóle słowa Eucharystia to jednak inne określenia pokazują bogactwo duchowych przeżyć Świętego w kontakcie z tą Tajemnicą obecności Chrystusa w swoim Kościele. Tak więc postacie eucharystyczne określa Franciszek jako: Najświętsze Ciało i Najświętsza Krew (T 10; LRz 6), Ciało i Krew (1Reg 20, 5), Święty Chleb (Np 1, 19), święty Chleb Chrystusowy (LZ 19), Krew Przymierza (LZ 18), święta pamiątka (LRz 6), Najświętsza Tajemnica (T 11), Sakrament Ołtarza (LZ 37). Jak widzimy, każde z tych określeń wyraźnie  wskazuje na przeogromne bogactwo duchowości eucharystycznej Franciszka.

Z teologicznego punktu widzenia Tajemnica Eucharystyczna jest dla Franciszka przede wszystkim żywą i realną, jakkolwiek sakramentalną, obecnością samego Pana Jezusa. W swoim Testamencie Franciszek wyraża tę prawdę mówiąc:

Na tym świecie nie widzę niczego wzrokiem cielesnym z Najwyższego Syna Bożego, tylko Jego Najświętsze Ciało i Najświętszą Krew (T 10).

Również w pierwszym Napomnieniu, naucza iż Chrystus jest Panem, który jest nieustannie z obecny realnie w Eucharystii:

I jak ukazał się świętym apostołom w rzeczywistym ciele, tak i teraz ukazuje się nam w świętym Chlebie. I jak oni swoim wzrokiem cielesnym widzieli tylko Jego Ciało, lecz wierzyli, że jest Bogiem, ponieważ oglądali Go oczyma ducha, tak i my, widząc chleb i wino oczyma cielesnymi, starajmy się dostrzegać i wierzmy mocno, że jest to Jego żywe i prawdziwe Najświętsze Ciało i Krew. I w taki sposób Pan jest zawsze ze swymi wiernymi, jak sam mówi: Oto Ja jestem z wami aż do skończenia świata
(Np 1, 19-22).

Dodatkowo widzimy tu głębokie przekonanie Franciszka, iż tylko poprzez wiarę możemy tę realną obecność Chrystusa Pana w Eucharystii dostrzec., podobnie jak kiedyś wiara była konieczna aby dostrzec w historycznej osobie Jezusa Chrystusa, nie tylko człowieczeństwo ale i Jego bóstwo. Temu Chrystusowi obecnemu w Tajemnicy Eucharystii przysługuje chwała i adoracja ze strony wierzących:

(...) Gdy kapłan je konsekruje na ołtarzu i na inne miejsce przenosi, niech wszyscy ludzie na klęczkach oddają chwałę, uwielbienie i cześć Panu Bogu żywemu i prawdziwemu (1LK 7).

Eucharystia to obok realnej sakramentalnej obecności Chrystusa również ofiara, która wiąże się z zawarciem Nowego Przymierza Jezusa Chrystusa. Pisze Franciszek w Liście do Duchownych:

Niczego bowiem na tym świecie nie mamy i nie widzimy cieleśnie z Najwyższego, jedynie Ciało i Krew, imiona i słowa, przez które zostaliśmy stworzeni i odkupieni ze śmierci do życia (1 J 3, 14) (1LD 3).

Także w Liście do całego Zakonu zwraca na to uwagę pouczając swoich braci kapłanów:

Proszę również w Panu wszystkich moich braci kapłanów, którzy są i będą, i pragną zostać kapłanami Najwyższego, ilekroć zechcą odprawić Mszę, aby sami będąc nieskazitelni, w sposób nieskazitelny składali prawdziwą ofiarę Najświętszego Ciała i Krwi Pana naszego Jezusa Chrystusa (LZ 14).

Natomiast w Pierwszym Liście do Kustoszów Biedaczyna upomina ich, aby:

Kielichy, korporały, ozdoby ołtarza i wszystko, co służy do Ofiary, niech będą kosztowne (1LK 3).

Trzecim aspektem Eucharystii, który możemy dostrzec w duchowości św. Franciszka to postrzeganie jej jako Komunia św., tj. tytułowe przyjmowanie Ciała i Krwi Pańskiej, konsekrowanych na Ołtarzu. Poleca św. Franciszek w swoim liście skierowanym do

(...)wszystkich zwierzchników i radnych, sędziów i rządców na całym świecie, i wszystkim innym, do których dojdzie ten list: Stąd usilnie radzę wam, moim panom, abyście odsunęli od siebie wszystkie troski i zabiegi i przyjmowali z uniżeniem Najświętsze Ciało i Najświętszą Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa w Jego świętej pamiątce (LRz 6).

Poucza również swoich braci kustoszów:

I w każdym kazaniu, które głosicie, nakłaniajcie lud do pokuty i [przypominajcie], że nikt nie może zbawić się, jeśli nie przyjmuje Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej (1 LK 6).

Chrystus obecny w Eucharystii, w Najświętszym Ciele i Krwi jest dla nas codziennym pokarmem, dzięki któremu winna wzrastać nasza miłość. Czytamy w pierwszej redakcji Listu do Duchownych:

Czy to wszystko nie przejmuje nas miłością, skoro sam Pan w swej łaskawości daje Siebie w nasze ręce i codziennie Go dotykamy, i przyjmujemy naszymi ustami (1LD 8).

Chrystus Eucharystyczny jest Chlebem powszednim, o który należy z pokorą prosić słowami Modlitwy Pańskiej, którą Franciszek rozważał i głęboko przeżywał, odkrywając również w niej wymiar eucharystyczny. Prosił w swoim Wykładzie modlitwy Ojcze Nasz:

Chleba naszego powszedniego: umiłowanego Syna Twego, Pana naszego Jezusa Chrystusa, daj nam dzisiaj (On 6).

Jednocześnie przestrzega Franciszek przed niegodnym przyjmowaniem Chrystusa Eucharystycznego:

O ileż bardziej zasługuje na większe i gorsze kary ten, kto by Syna Bożego podeptał i zbezcześcił Krew Przymierza, przez którą został uświęcony i Ducha łaski zelżył. Człowiek bowiem gardzi, bezcześci i depcze Baranka Bożego, gdy, jak mówi Apostoł, nie rozróżniając i nie odróżniając świętego Chleba Chrystusowego od innych pokarmów lub rzeczy albo spożywa niegodny, albo także, chociaż byłby godny, spożywa na próżno i niegodnie, ponieważ Pan mówi przez proroka: Przeklęty człowiek, który spełnia dzieło Boże zdradliwie (LZ18-19).

Jako spadkobiercom św. Franciszka z Asyżu trzeba nam pielęgnować z troską duchowość eucharystyczną. Szczególnie w przedstawionych wyżej wymiarach: czci wobec Najświętszego Sakramentu Ołtarza, czci wobec Chrystusa realnie obecnego w Najświętszym Sakramencie, poprzez pamięć na to, iż Sakrament ten jest Pamiątką Ofiary naszego zbawienia oraz za przez częstą Komunię św.

W odniesieniu do realnej obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie Ołtarza winniśmy sobie uświadomić, iż nie chodzi tu tylko o adorację Najświętszego Sakramentu, czy o procesję eucharystyczną. Należy w to włączyć również to wszystko co łączy się z tym sakramentem poczynając od rzeczy duchowych, wewnętrzne przygotowanie do sprawowania Eucharystii i jej przyjmowania aż po sprawy dotyczące paramentów liturgicznych i miejsca. To właśnie miał na uwadze św. Franciszek pozostawiając w Liście do całego Zakonu następujące wskazania:

Proszę również w Panu wszystkich moich braci kapłanów, którzy są i będą, i pragną zostać kapłanami Najwyższego, ilekroć zechcą odprawić Mszę, aby sami będąc nieskazitelni, w sposób nieskazitelny składali prawdziwą ofiarę Najświętszego Ciała i Krwi Pana naszego Jezusa Chrystusa, z świętą i czystą intencją, nie dla [uzyskania] jakiejś ziemskiej rzeczy ani z obawy przed jakimś człowiekiem lub z miłości ku niemu, jakoby dla przypodobania się ludziom; lecz cała wola, o ile wspomoże łaska, niech się kieruje ku Bogu, stąd niech pragnie podobać się jedynie samemu najwyższemu Panu, bo On sam jeden działa w tej tajemnicy, jak Mu się podoba. Ponieważ, jak On sam mówi: To czyńcie na moją pamiątkę. Kto zaś inaczej czyniłby, ten staje się zdrajcą Judaszem i winnym Ciała i Krwi Pańskiej (LZ 14-16).

Tu również, jeszcze raz przypomnijmy jego wskazówki z Pierwszego Listu do Kustoszów:

Proszę was bardziej niż gdyby chodziło o mnie samego, o ile to jest stosowne i uważalibyście za pożyteczne, błagajcie pokornie duchownych, aby ponad wszystko czcili Najświętsze Ciało i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa oraz święte imiona i słowa Jego napisane, które konsekrują Ciało. Kielichy, korporały, ozdoby ołtarza i wszystko, co służy do Ofiary, niech będą kosztowne. I jeśli w jakimś miejscu Najświętsze Ciało Pana będzie umieszczone za ubogo, niech będzie według przepisów Kościoła umieszczone przez nich w miejscu godnym i zabezpieczone i niech je noszą z wielką czcią i roztropnie udzielają innym. Także imiona i słowa Pańskie napisane, gdziekolwiek znajdą w miejscach nieodpowiednich, niech podejmują i składają w godnym miejscu. I w każdym kazaniu, które głosicie, nakłaniajcie lud do pokuty i [przypominajcie], że nikt nie może zbawić się, jeśli nie przyjmuje Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej; a gdy kapłan je konsekruje na ołtarzu i na inne miejsce przenosi, niech wszyscy ludzie na klęczkach oddają chwałę, uwielbienie i cześć Panu Bogu żywemu i prawdziwemu (1LK 2-7).

I tak też winniśmy i my postępować. Zadbać o nasze wewnętrzne przygotowanie i o to, aby to wszystko co związane z Eucharystią było jej rzeczywiście godne. Nie ze względu na naszą wygodę czy też nawet potrzebę doświadczenia piękna i harmonii lecz ze względu na Tego, który uniża się co dzień, jak wtedy, gdy z tronu królewskiego zstąpił do łona Dziewicy, codziennie przychodzi do nas w pokornej postaci i co dzień zstępuje z łona Ojca na ołtarz w rękach kapłana (Np 1, 16-18).

Jednym z najpiękniejszych określeń Mszy św. jest termin uczta dziękczynno-ofiarna. Odwołuje się do starotestamentalnej uczty nazywanej toda (ofiara dziękczynienia) lub w szerszym znaczeniu zebah (ofiara połączona z ucztą). Istotny element tego typu ofiary-uczty stanowiło wyznanie dziękczynienia za wyratowanie przez Boga, rozumiane jako otwarcie nowego życia. Składając toda (ofiarę dziękczynienia-ucztę dziękczynienia) Izraelita zapraszał do udziału w niej grono najbliższych, aby w radości celebrować z nimi inaugurację nowego życia. Celebrowanie tego dziękczynienia i uwielbienia oraz uczta, której niezbędnym składnikiem obok pieczonego w ogniu mięsa były również niekwaszony chleb i wino, były tu najbardziej istotne, stanowiły bowiem jedność i wzajemnie się uzupełniały, będąc pamiątką pierwszej Paschy Wyjścia. Ucztowanie to rozumiane było nie tyle jako składanie daru dla Wybawiciela, co jako Jego uwielbienie. Była to uczta radości i dziękczynienia na rozpoczęcie nowego życia danego z łaski Boga człowiekowi.

Eucharystia to nowotestamentalna toda Zmartwychwstałego Pana, w której chleb i wino stanowią Ciało i Krew Chrystusa wydającego się za ludzi. Uczta eucharystyczna stanowi moment najgłębszego włączenia się Kościoła w ofiarę Chrystusa. Eucharystia również jest ucztą radości podczas której nasz Pan daje nam siebie na Pokarm ale jest też ofiarą w której Jezus Chrystus oddaje się swemu Ojcu. W sakramentalnym znaku uczty eucharystycznej ofiara Chrystusa ma swą najpełniejszą manifestację.

Ucztować to przede wszystkim spożywać. A więc żyć ucztą eucharystyczną to uczestnicząc w pełny sposób w Uczcie Eucharystycznej, Uczcie Wieczerzy Pańskiej, spożywać Jego Ciało i Krew. Karmić się Tym pokarmem, Chlebem Życia który daje Życie. Jakkolwiek Komunia św. będzie tematem następnego naszego spotkania to tu jedynie zaznaczmy iż jest ona integralnym elementem Uczty Eucharystycznej. Spotykamy się właśnie po to aby spożywać. Słuchanie Słowa Bożego jest historycznie wtórnym elementem Mszy św. Na pierwszym miejscu było Łamanie Chleba. Uczta bez spożywania przestaje być ucztą.

Na końcu warto jeszcze przypomnieć o trzech eklezjalnych wymiarach-znaczeniach słowa Komunia.

Pierwszy to Komunia jako personalna więź i zjednoczenie z Chrystusem i Kościołem przez wiarę i miłość, które są dane człowiekowi jako normalny nadprzyrodzony dar w celu kontaktowania się z Bogiem. Chrystus mieszka w człowieku wierzącym i miłość Boża rozlana jest w jego sercu przez Ducha Świętego, który jest mu dany (por. Ga 3, 26; Ef 3, 17; Rz 5, 5).

Drugim rodzajem Komunii jest Komunia w znaczeniu sakramentalnym, czyli spożywanie konsekrowanych postaci podczas sprawowania Najświętszej Eucharystii lub też poza nią.

I trzeci rodzaj: Komunia duchowa, czyli pragnienie przyjęcia Chrystusa Eucharystycznego i zjednoczenia z Nim. Wypływa ona z pierwszej formy i łączy się z nią. Wyrażone pragnienie w jakiś sposób zakłada wiarę w obecność Chrystusa w Eucharystii i w uświęcającą wartość Eucharystii. Komunia św. duchowa dąży do zrealizowania się w formie sakramentalnej, natomiast sakramentalna ze swej strony znajduje swoje przedłużenie w komunii duchowej i jej się też domaga.


PYTANIA KONTROLNE

1. O jakich sakramentach wspomina w swoich pismach św. Franciszek z Asyżu?
2. Jakie są 3 podstawowe źródła pobożności eucharystycznej św. Franciszka z Asyżu?
3. Scharakteryzuj pokrótce każde z nich.
4. Jakich słów używał Franciszek na określenie Tajemnicy Eucharystii?
5. Wybierz sobie jeden z przykładów pobożności eucharystycznej Franciszka i opisz w jaki sposób dzisiaj możemy go naśladować.



Wróć do spisu treści