NAPOMNIENIA ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU - NAPOMNIENIE III - CZĘŚĆ II - FRANCESCO - WIRTUALNY CZASOPIS FRANCISZKAŃSKI

Przejdź do treści

NAPOMNIENIA ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU - NAPOMNIENIE III - CZĘŚĆ II

BIBLIOTHECA FRANCESCANA > NAPOMNIENIA ŚW. FRANCISZKA



NAPOMNIENIE TRZECIE
POSŁUSZEŃSTWO DOSKONAŁE

CZĘŚĆ DRUGA


Posłuszeństwo jest kulminacją życia w totalnym ubóstwie w którym człowiek opuszcza wszystko i niczego nie zatrzymuje dla siebie. W posłuszeństwie człowiek zobowiązuje się stawać się wolnym dla Boga i do wypełniania Jego świętej woli. Mówi NIE sobie samemu aby w sposób wolny mówić TAK Bogu. Tu człowiek traci samego siebie aby się zbawić, traci swoje życie aby je zachować. Rozbrzmiewa w ten sposób w nas posłuszeństwo totalne pozbawione własnej woli, która stoi w opozycji do Boga. To posłuszeństwo ze względu na wolę Bożą które zachowujemy w Chrystusie i z Chrystusem, przezwycięża grzech. Każde ukazanie posłuszeństwa Chrystusa które uwielbia Boga i nas zbawia jest miłe Bogu i dla zbawienia bliźniego.

W to wzniosłe powołanie jesteśmy wprowadzeni poprzez naszą profesję zakonną. Nie powinniśmy zapominajże to zadanie w życiu zakonnym zawiera pewien konkretny rys, charakter: w rzeczywistości właściwość posłuszeństwa zakonnego zawiera się w tym, że zakonnicy są posłuszni Bogu za pośrednictwem osoby przełożonego postawionego przed nimi przez Kościół. W ten sposób objawia się pewien dość duży problem, ponieważ przełożeni są ludźmi i nimi zostają. Franciszek wnioskuje że przełożeni (podobnie i św. Klara w odniesieniu do swoich sióstr) mogą rozkazywać swoim podwładnym coś co jest przeciwne ich duszy (sumieniu) i naszej Regule. Wyraźnie więc daje do zrozumienia iż należy walczyć ze słabością ludzką. W drugiej części swojego trzeciego Napomnienia usilnie (z uporem) tłumacząc ten problem:

[7]Jeśli przełożony wyda jakieś polecenie niezgodne z jego [podwładnego] sumieniem, wolno mu nie posłuchać, niech go jednak nie opuszcza. [8]A jeśli z tego powodu będzie przez kogoś prześladowany, niech go dla Boga miłuje. [9]Kto bowiem woli znosić prześladowanie niż odłączyć się od braci, ten trwa rzeczywiście w doskonałym posłuszeństwie, bo życie swoje oddaje za braci swoich (por. J 15, 13).
[10]Jest bowiem wielu zakonników, którym się wydaje, że widzą lepsze rzeczy do zrobienia niż te, które nakazują przełożeni; ci oglądają się wstecz (por. Łk 9, 62) i powracają do wymiotów własnej woli (por. Prz 26, 11; 2 P 2, 22). [11]Ci są mordercami i swoim złym przykładem gubią wiele dusz.

 
POSŁUSZEŃSTWO BOGU PRZEZ POSŁUSZEŃSTWO JEGO REPREZENTANTOM

Jeśli wsłuchamy się uważnie w te rygorystyczne słowa napomnienia naszego Zakonodawcy pozostaniemy zdumieni. Jesteśmy przyzwyczajeni widzieć pierwsze lata Zakonu jako złoty okres w jego historii. Ale prawdopodobnie byli również między ówczesnymi braćmi tacy, którzy potrzebowali być napominani w ten sposób. Z drugiej strony można również założyć że  ci, którzy nadużywali swojej władzy prowadząc swoich podwładnych do konfliktów sumienia.

[7]Jeśli przełożony wyda jakieś polecenie niezgodne z jego [podwładnego] sumieniem, wolno mu nie posłuchać, niech go jednak nie opuszcza.

Aby wyjaśnić powyższy cytat musimy przywołać inne wypowiedzi świętego Ojca naszego Franciszka, którymi napomina podwładnych. Napisał on m.in. w Regule niezatwierdzonej następujące słowa: W imię Pańskie! Wszyscy bracia, którzy są ustanowieni ministrami i sługami innych braci, niech rozmieszczają swoich braci, w prowincjach i w miejscach, w których będą, niech ich często odwiedzają, i w sposób duchowy napominają i umacniają. A wszyscy inni moi umiłowani bracia niech będą im bardzo posłuszni we wszystkich sprawach dotyczących zbawienia duszy i nie sprzecznych z naszym sposobem życia (1Reg 4, 1-3).

Przełożony zatem nie powinien rozkazywać tego co sprzeciwia się zbawieniu duszy podwładnego, a to znaczy tego co byłoby przeciwne jego życiu według prawa Bożego, jak mówi św. Franciszek: bo nie ma posłuszeństwa tam, gdzie kryje się wykroczenie lub grzech (1Reg 5, 2). Ponownie Franciszek przypomina że każde polecenie i każdy akt posłuszeństwa musi być skierowany ku Bogu. Jeśli przełożony wymagałby cokolwiek przeciwnego zbawieniu duszy, co byłoby grzechem, podwładny jest wręcz zobowiązany nie być posłusznym w tym zakresie. Jego posłuszeństwo nie byłoby już posłuszeństwem Chrystusowym. W ten sposób zniszczona zostałaby najważniejsza cecha posłuszeństwa, którą jest to, by we wszystkim pełnić wolę Bożą.

Jeżeli w tym przypadku podwładny nie powinien być posłuszny to jednak zobowiązany jest nie separować się od przełożonego. Nakaz ten miał swoje precyzyjne znaczenie w czasie kiedy bracia nie żyli jeszcze w klasztorach ale pracowali i głosili kazania w grupach wędrujących po świecie. Mogło się wydarzyć, że podwładni będący w konflikcie z przełożonym odłączyliby się od niego i zaczęli by realizować swoją własną wizję życia. Dlatego też Franciszek stosunkowo często kieruje słowo napomnienia do takich braci mówiąc: I wszyscy bracia, ilekroć odstąpiliby od przykazań Pańskich i wałęsaliby się poza posłuszeństwem, niech wiedzą, że według słów proroka (Ps 118, 21) będą przeklęci, póki świadomie pozostaną w tym grzechu, poza posłuszeństwem (1Reg 5, 16. Por. też: T 28; 1Reg 2, 10).

Odłączyć się w taki zewnętrzny sposób nie jest już dzisiaj tak łatwo. Lecz czyż nie można tego uczynić w sposób wewnętrzny? Nie słyszy się dzisiaj nazbyt łatwo: Z takim (z taką) nie chcę mieć więcej do czynienia – Nie chcę go więcej widzieć – Nie będę z nim więcej rozmawiał? W ten sposób osoby zakonne opuszczają dzisiaj swoich przełożonych. Coś takiego nie powinno mieć miejsca pomiędzy franciszkanami czy franciszkankami! W ich uszach powinny na nowo zabrzmieć słowa umierającego Zakonodawcy, który pragnie kochać również i grzesznych kapłanów ze względu na ich godność kapłańską, jak swoich panów: I tych, i wszystkich innych chcę się bać, kochać i szanować jako moich panów. I nie chcę dopatrywać się w nich grzechu, ponieważ rozpoznaję w nich Syna Bożego i są moimi panami (T 8-9).

Także przełożony który błądzi jest tym który sprawuje urząd przez co zasługuje na szacunek i poważanie. Bóg może posługiwać się również grzesznymi narzędziami, aby osiągnąć nasze zbawienie. To jednak zależy od naszej wiary. Ponownie zacytujmy słowa: Błogosławieni posłuszni, ponieważ Bóg nie dopuści, by ulegli błędowi. Im bardziej jesteśmy wierzący w spotkaniu z przełożonym, również w sytuacjach opisanych tu przez Franciszka, tym bardziej my i on otrzymamy pomoc. Kto przeżywa swoje posłuszeństwo w wierze przeżywa również swoje błogosławieństwo! Franciszek, człowiek posłuszeństwa w wierze, niech będzie naszym wzorem: Wśród różnych darów, jakich udzieliła mi miłość Boża, otrzymałem i tę łaskę, że gdyby mi dano za gwardiana nowicjusza, co dopiero jedną godzinę jest w zakonie, słuchałbym go tak samo, jak kogoś z najstarszych i najbardziej doświadczonych braci (2C 151). Nie możemy przyjmować tych słów jedynie jako kolejne nauczanie ale winniśmy je potraktować jako polecenie, abyśmy mogli zakosztować powagi posłuszeństwa radykalnego które manifestuje się w tych słowach.

[8]A jeśli z tego powodu będzie przez kogoś prześladowany, niech go dla Boga miłuje.

Wraz z tymi słowami Franciszek idzie jeszcze dalej: hipotetycznie zakłada prześladowanie wobec podwładnego który w opisanej wcześniej sytuacji wypowiada posłuszeństwo. Prześladować znaczy tutaj traktować niesprawiedliwie, krzywdzić, odwracać się plecami, być uprzedzonym, szykanować itp. W słowach Franciszka ujawnia się zupełnie inny sposób patrzenia.

My widzielibyśmy to po ludzku, naturalnie, czyli według naszego własnego JA. Franciszek widzi z punktu widzenia Boga i ku Bogu się kieruje: zachowując się w ten sposób przełożony grzeszyłby wobec Boga. Dlatego jest on w niebezpieczeństwie odstąpienia od Boga. To niebezpieczeństwo wzywa na pomoc naszą miłość. Dla miłości Bożej powinniśmy kochać go jeszcze bardziej aż niebezpieczeństwo zostanie przezwyciężone i przełożony nie krzywdził swoją ludzką słabością swojej duszy. Dla miłości Bożej nie powinien dopuścić do jakiegokolwiek odłączenia., lecz wprost przeciwnie okazywać miłość która pomaga: w modlitwie i ofierze, w służbie miłości. W ten sposób zostanie zniszczony egoizm a zostanie zbudowana miłość. A gdzie jest miłość tam jest Bóg.

[9]Kto bowiem woli znosić prześladowanie niż odłączyć się od braci, ten trwa rzeczywiście w doskonałym posłuszeństwie, bo życie swoje oddaje za braci swoich (por. J 15, 13).
      
Cytat biblijny przywołany tu przez Franciszka ponownie wskazuje na doskonałe posłuszeństwo Chrystusa, który oddał życie swoje, aby nie uchylić się od posłuszeństwa wobec swego Najświętszego Ojca (por. Flp 2, 8) (LZ 46).

Poprzez to posłuszeństwo uformował nowy lud Boży, Kościół. Jeżeli podwładny opuści przełożonego, to – według oczywistej myśli św. Franciszka – opuści także i swoich braci! I to wynika ze zła. Kto jednak przyjmuje każde prześladowanie zamiast separować się, ten zachowuje posłuszeństwo Chrystusowe. Przez ofiarę, której się od niego żąda, w której jest posłuszny Bożym nakazom i dopustom, buduje wspólnotę braterską. Trwa w doskonałym posłuszeństwie, ponieważ wszystko, także prześladowanie i trudności przyjmuje z ręki Boga.

I znów widać wyraźnie, jak Franciszek w doskonałym posłuszeństwie wszystko czyni podległym woli Bożej, która w każdej sytuacji życia objawia się nam.

[10]Jest bowiem wielu zakonników, którym się wydaje, że widzą lepsze rzeczy do zrobienia niż te, które nakazują przełożeni; ci oglądają się wstecz (por. Łk 9, 62) i powracają do wymiotów własnej woli (por. Prz 26, 11; 2 P 2, 22). [11]Ci są mordercami i swoim złym przykładem gubią wiele dusz.

Po ukazaniu błogosławieństwa którym jest posłuszeństwo dla wspólnoty Zakonu, Franciszek opisuje szkody jakie wyrządza nieposłuszeństwo wspólnocie braci. Prawdziwe posłuszeństwo jest dla ludzi zawsze trudne. Dlatego też nasze JA szuka dróg ucieczki, wymówek, miejsc do ukrycia, aby móc, uniknąć obowiązku posłuszeństwa. To niebezpieczeństwo robi się tym groźniejsze im bardziej postępujemy chętniej i zawsze coraz łatwiej za naszym JA. Wymówką którą bardzo często się używało i dzisiaj również używa, czyni tu Franciszek szczególnie jasną i oczywistą. Należy powiedzieć: podwładny preferuje często siebie samego, swoje punkty widzenia jako zdecydowanie lepsze od decyzji przełożonych. Ku takiej postawie zwraca się Franciszek z następującymi słowami księgi Przysłów: Jak pies do wymiotów powraca, tak głupi powtarza szaleństwa (Prz 26, 11). Ale ponieważ głupiec jest człowiekiem żyjącym bez Boga, tymi słowami jest zobrazowana sytuacja utraty Boga przez człowieka nieposłusznego. Franciszek jednak dodaje tu jeszcze widoczne szkody jakie wyrządzone zostają wspólnocie. Kto idzie za swoją wolą nie tylko oddala się od Boga ale również kieruje wiele dusz ku zgubie poprzez swój zły przykład. Jest mordercą i niszczy wspólnotę osób zakonnych, którzy powinni żyć  zjednoczeni z Bogiem.

Franciszek używa tu więc słów bardzo poważnych. Jasnym jest że zna on gorzkie doświadczenie jacy potrafią być ludzie, także osoby zakonne. Jest jednak przekonany że tylko wewnętrzne ubóstwo może urzeczywistnić prawdziwą wspólnotę braterską. Jej pierwszym owocem jest posłuszeństwo, w którym człowiek zostawia wszystko cokolwiek posiada i traci swoje ciało i swoją duszę aby nie separować się od swoich braci. I w przeciwieństwie: nieposłuszeństwo jest niszczeniem braterstwa, jest swego rodzaju bratobójstwem.

Błędy i niewyrozumiałość które Franciszek pragnie poprawiać/korygować słowami tego napomnienia, nie są czymś wyimaginowanym, ale jak najbardziej realnym, zagrażającym efektywnie praktyce życia braterskiego. W pewnym sensie słowa Franciszka powinny czynić nas ostrożnymi w spotkaniu ze swego rodzaju bezkrytycznym triumfalizmem widocznym pochwałach jakie często kreśli się w odniesieniu do pierwszej generacji franciszkanów. Widać to chociażby w bardzo popularnych „Kwiatkach św. Franciszka”.

 
WYROZUMIAŁOŚĆ WOBEC PRZEŁOŻONYCH

Kto kiedykolwiek sprawował urząd przełożonego zrozumie jasno jak bardzo słowa naszego Założyciela są aktualne również współcześnie. Ponieważ jednak my wszyscy znajdujemy się w pozycji podwładnych możemy jasno sobie uświadomić że tu jest nam powiedziane coś co jest zawsze aktualne. Spróbujmy więc wyjaśnić to co jest najistotniejsze w tym Napomnieniu naszego świętego Ojca Franciszka i spróbować zaaplikować z uwagą do naszych relacji.

1/ Co czynimy, gdy wydaje się nam, że jakieś polecenie przełożonego sprzeciwia się Bogu? W żadnym wypadku nie możemy pytać tylko nasz własny punkt widzenia, ponieważ nasze JA nie jest bezinteresowne, i może nam podsuwać rozmaite wymówki. Spytajmy raczej wspólnotę zebraną na kapitule domowej, albo naszego spowiednika, zakonników starszych i ekspertów, lub też zwróćmy się do przełożonych wyższych. Nie wspierajmy się wyłącznie na naszej osobistej opinii. We wszystkich rzeczach które w sposób jasny nie są grzechem, powinniśmy być posłuszni, również wtedy, gdy uważamy, że mamy oczywistą rację. Badajmy swoje sumienie czy nie wpadamy w arogancję.

Tu znajdują się oczywiście największe problemy codziennego życia. Właśnie w tych sytuacjach potrzeba wypróbować czy nasza teoretyczna wizja posłuszeństwa jest prawdziwie żywa. Czy właśnie w takich sytuacjach przykładamy miarę Bożą, chrześcijańską wizję? Czy bierzemy udział z naszym ofiarnym posłuszeństwem w zbawczym posłuszeństwie Chrystusa? Na pożytek nasz i całego Kościoła Świętego, a w szczególny sposób naszej wspólnoty?

2/ Czy modlimy się dużo za naszych przełożonych, aby ich decyzje były według woli Bożej? Czy modlimy się my aby oni byli odpowiednimi narzędziami woli Bożej? W żadnym wypadku nie możemy ich opuścić, oddalając się w rozmowy pozbawione miłości, w  podburzające szemranie! To byłoby zniszczenie naszego współżycia braterskiego! I to właśnie my będziemy źli, ponieważ będziemy więźniami własnego JA.

Z pewnością taki przełożony egoistyczny i uparty jest niebezpieczny, jest ciężarem dla wspólnoty braterskiej. Dokładnie dlatego powinniśmy czynić wszystko aby ukrócić tę konieczność, czynić wszystko to co wyklucza każde nieuchronne niebezpieczeństwo rozłamu. Przede wszystkim powinniśmy przedstawiać ten problem Bogu, ponieważ ta modlitwa służy dobru wspólnoty. Z tego wypływa cała reszta.

3/ Czy usiłujemy zrozumieć się wzajemnie? Czy stawiamy się w miejscu przełożonego, pytając się tak po prostu co uczynilibyśmy na jego miejscu? Temu zrozumieniu służy często otwarta rozmowa z samym przełożonym, właśnie takie rozmowy wykluczają często ewentualne „rozłamy”.
 
Jako przełożeni powinniśmy również z własnej inicjatywy szukać miejsca na takie rozmowy. Jeśli z obu stron jest serdeczna troska o to aby usunąć realne niejasności, to też obustronnie pomagamy sobie wzajemnie w sytuacjach trudnych. Ta dyspozycyjność powinna być dzisiaj zrozumiała zarówno ze strony przełożonych jak i podwładnych.

4/ Czy korzystając z rachunku sumienia badamy te wszystkie „wymówki”, które narzucają się nam i chcą wprowadzić nas w nieposłuszeństwo? (Czy też znamy modlitwę tzw. chrześcijanina nowoczesnego: Boże zabierz mi wszystko za wyjątkiem moich wymówek i forteli?) Istnieją naprawdę przed Bogiem? Być może jest nam nieco trudno odpowiedzieć samemu na takie pytania. Tu również trzeba nam szukać rady u osób bardziej doświadczonych. Przedstawiajmy im nasze problemy po to aby mogli nam pomóc. Szukajmy w tych rozmowach nie tego by czynić bezwarunkowej sprawiedliwości ale pomocy która uwolni nas od ślepoty serca. Jeśli sobie w ten sposób pomożemy to wytrwamy w prawdziwym i świętym posłuszeństwie naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Tłum.: Innocenty A. Kiełbasiewicz, ofm

Za: Esser Kajetan, ofm, Le ammonizioni di San Francesco,
A.S.S.C. Editrice, Roma 1982
[ed. 5], ss. 64-74.

Wróć do spisu treści