NAPOMNIENIA ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU - NAPOMNIENIE VI - FRANCESCO - WIRTUALNY CZASOPIS FRANCISZKAŃSKI

Przejdź do treści

NAPOMNIENIA ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU - NAPOMNIENIE VI

BIBLIOTHECA FRANCESCANA > NAPOMNIENIA ŚW. FRANCISZKA



NAPOMNIENIE SZÓSTE

 NAŚLADOWANIE PANA
  
Forma, sposób życia, treść życia i jego cel według jednobrzmiącego świadectwa wszystkich Reguł dla braci i sióstr św. Franciszka z Asyżu, żyjących w konwentach, jest to: „zachowywać świętą Ewangelię Pana naszego Jezusa Chrystusa” (por. 1Reg 1, 1; 2Reg 1, 1; RegKl 1, 2).  To współgra z ostatnią wolą wyrażoną przez św. Franciszka, który w swoim Testamencie wyznał: „I gdy Pan zlecił mi troskę o braci, nikt mi nie wskazywał, co mam czynić, lecz sam Najwyższy objawił mi, że powinienem żyć według Ewangelii świętej” (T 14). Ale dla Franciszka Zycie według Ewangelii oznaczało życiem w bezwarunkowym naśladowaniu Chrystusa. Tego w sposób oczywisty dotyczy szóste Napomnienie, które chcemy teraz wziąć za bazę dla naszych rozważań:
  
[1]Bracia, spoglądajmy [wszyscy[1]] na dobrego Pasterza, który dla zbawienia swych owiec wycierpiał mękę krzyżową. [2]Owce Pana poszły za Nim w ucisku i prześladowaniu, w upokorzeniu i głodzie, w chorobie i doświadczeniu, i we wszystkich innych trudnościach; i w zamian za to otrzymały od Pana życie wieczne.
[3]Stąd wstyd dla nas, sług Bożych, że święci dokonywali wielkich dzieł, a my chcemy otrzymać chwałę i cześć, opowiadając o nich.
  
 
NAŚLADOWAĆ CHRYSTUSA BEZWARUNKOWO
 
Z tymi słowami nasz seraficki Ojciec Franciszek wprowadza nas w centrum swojego i naszego życia. Wyjaśnia nam tutaj ostateczną tajemnicę franciszkańskiego życia: natychmiastowe i bezwarunkowe naśladowanie Chrystusa, naśladowanie jako odtworzenie, jako nowe przedstawienie Jego ziemskiego życia. Jako Człowieka-Boga. Franciszek nie chciał, jak wielu innych fundatorów życia zakonnego przed nim i wielu mu współczesnych, naśladować i odnawiać życia pierwotnej wspólnoty pierwszych chrześcijan, o którym w jasny dostępny sposób opowiadają nam Dzieje Apostolskie. I nie chciał nawet, jak wielu chrześcijan w tym czasie, odnawiać i ukazywać w Kościele życia Apostołów. Franciszek próbował zagłębić się, zanurzyć się aż do końca w Chrystusie, Panu. To nie Dzieje Apostolskie są dziełem podstawowym jego życia ale Ewangelie. One mówią jak Chrystus przeżywał swoje życie na ziemi i jak mamy go w tym naśladować. Franciszek chciał żyć prosto i otwarcie tak jak żył Chrystus na ziemi. Chciał czynić to wszystko jak to tylko możliwe najbardziej wiernie, jak czynił Chrystus na ziemi. Nieustannie wpatrywał się w Chrystusa i to wszystko co dostrzegał w Nim czynił sam jak najwierniej, z całą swoją prostotą. Oczywiście rozumiał bardzo dobrze, że drogą najprostszą jest naśladowanie Napomnień Chrystusa, droga najbezpieczniejszą ku niewidzialnemu Ojcu, który mieszka w „niedostępnej światłości” (por. Np 1, 5n).
  
W ten sposób można sformułować prawo fundamentalne, fundamentalny wymóg naszego franciszkańskiego życia: jak Chrystus przeżył swoje ziemskie życie, tak pragnął żyć i św. Franciszek z Asyżu, i tak powinniśmy żyć również i my, jego duchowi synowie. W oczywisty sposób wyraziła tę fundamentalną postawę św. Klara z Asyżu: Syn Boży stał się dla nas drogą (por. J 14, 6), którą nam pokazał i której nas uczył słowem i przykładem (por. 1 Tm 4, 12) święty nasz Ojciec Franciszek, prawdziwy Jego miłośnik i naśladowca (TKl 5). Właśnie to fundamentalne prawo chce nam zaproponować św. Franciszek w Napomnieniu nad którym się tutaj pochylamy. I tej zasadniczej postawy  chce nas na nowo nauczyć za pośrednictwem słów swego świętego Napomnienia:
  
[1]Bracia, spoglądajmy [wszyscy] na dobrego Pasterza, który dla zbawienia swych owiec wycierpiał mękę krzyżową.
  
Zwróćmy uwagę na wymowę słów: My wszyscy bracia! Nikt nie jest wyłączony. Nikt nie może powiedzieć że o nim nie pomyślano. Nikt nie może myśleć, że to dotyczy innych.  To napomnienie zwraca się do każdego i każdy indywidualnie, kto poczytuje się być naśladowcą św. Franciszka, powinien odnosić te słowa osobiście do siebie! Tak więc i my w tej znaczącej lekturze powinniśmy pomyśleć o innych lecz poważnie napomnieć siebie osobiście. W tym miejscu winno zostać przeegzaminowane i osądzone nasze osobiste życie.
  
Spoglądajmy… To jest pierwsza rzecz! Kto chce naśladować i przymierzać siebie do życia Chrystusa, ten winien spoglądać zawsze na Niego. Powinniśmy zawsze ćwiczyć się w znajomości życia Chrystusa i zwracać wielką uwagę to co uczynił i powiedział.  Wszystko to musi wycisnąć w nas swój głęboki ślad. Jego słowa i jego działanie nie mogą zostać nigdy zagubione, zapomniane, pozostawione na boku. Nie możemy nigdy stracić z oczu, i przede wszystkim nie możemy nigdy zapomnieć, że rzeczą/sprawą najważniejszą dla nas jest to, że On jako nasz dobry Pasterz, cierpiał mękę Krzyża dla zbawienia nas, swoich owiec. On poświęcił się całkowicie i ofiarował za nas, abyśmy my, zagubione owce, mogli na nowo powrócić do jego owczarni i przez Niego do Ojca. Umarł za nas aby wyrwać nas z mocy szatana i z grzeszników uczynić na nowo Dzieci Boże. Na tę niepojętą miłość winniśmy przede wszystkim spoglądać tak aby nasza wdzięczność i nasza miłość do Niego nie oziębła, lecz byśmy zawsze dawali odpowiedź wdzięcznej miłości.
  
To nasze spoglądanie nie może więc być nieobowiązkowe lub wypływać z jakiegoś zewnętrznego tylko zainteresowania. Mamy spoglądać tak aby mieć lub wziąć udział. Jest tu mowa o rzeczy ekstremalnej, jak ją przedstawia sam Franciszek: „Wielce należy kochać miłość Tego, który nas wielce umiłował” (2 Cel 196, 9).
  
[2]Owce Pana poszły za Nim w ucisku i prześladowaniu, w upokorzeniu i głodzie, w chorobie i doświadczeniu, i we wszystkich innych trudnościach; i w zamian za to otrzymały od Pana życie wieczne.
 
Jeśli miłość wdzięczności pozostanie w nas prawdziwie żywa, mamy wziąć na siebie chętnie i z radością twardość i ciężar życia będącego naśladowaniem Chrystusa. Nie możemy więc w trudnościach naszego życia franciszkańskiego być płytkimi, natychmiast pozbawieni odwagi i pełni wyrzutów, odmowy. Trzeba nam dobrze zrozumieć, że nasz dobry Pasterz przebył całą tę drogę przed nami: „w ucisku i prześladowaniu, w upokorzeniu” w które go wprowadzali aż po mękę krzyża jego liczni nieprzyjaciele; „w głodzie i w pragnieniu” których doświadczał nie tylko na pustyni i na krzyżu, ale często również w swoim ubogim życiu codziennym; „doświadczeniu, i we wszystkich innych trudnościach”, które na pustyni i na górze Oliwnej i w innych wielu miejscach przyjmował na siebie, ponieważ był człowiekiem jak my za wyjątkiem grzechu.
  
To wszystko wycierpiał on przed nami i dla nas. I wszystko to daje nam jako siłę i moc w świętych sakramentach, i przede wszystkim w codziennej ofierze Mszy św. Wszystko to co wycierpiał On, jako głowa Kościoła, muszę doświadczać również i członkowie jego Ciała, dla dobra Kościoła. W ten sposób zbawia swoje owce. W ten sposób pomaga nam na naszej drodze, która była Jego drogą.
  
On wędruje z nami jeśli Go naśladujemy. Prowadzi i umacnia! W Jego świetle i w Jego mocy możemy wstępować w Jego ślady.  Jeśli to czynimy, należymy do Jego owiec, do Jego owczarni. Tylko więc w ten sposób możemy posiąść z Jego ręki życie wieczne, ponieważ tylko w ten sposób stajemy się autentycznymi uczniami Pańskimi, do których została skierowana obietnica: „kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa” (J 12, 26). Spoglądajmy więc nieustannie na Niego. Bądźmy wytrwali i dążmy do bliskości z Nim, a On nas poprowadzi do życia wiecznego!
  
[3]Stąd wstyd dla nas, sług Bożych, że święci dokonywali wielkich dzieł, a my chcemy otrzymać chwałę i cześć, opowiadając o nich.
  
Franciszek staje się tutaj bardzo praktyczny! W tym krótkim fragmencie opisuje wielkie niebezpieczeństwo dla naszego życia franciszkańskiego. Naśladowanie Chrystusa nie polega na pobożnym mówieniu o życiu Chrystusa, nawet nie na prowadzeniu o nich wzruszających medytacji i tym podobne rzeczy. Nie polega również na rozważaniu z zainteresowaniem żywotów świętych którzy dokonywali cudów na drodze naśladowania Chrystusa i naukowym opowiadaniu o tym lub też celebrowaniu uroczystym świąt ku ich czci. Mówienie o tym nie jest rzeczą decydującą! Pobożne zajmowanie się tym nie jest jeszcze owocne! Ważne jest tylko to: spoglądać na Chrystusa i żyć jak On w mocy i sile nam ofiarowanej. To właśnie czynili święci; tak właśnie czynił w sposób zupełnie wyjątkowy nasz seraficki ojciec Franciszek. Cała reszta prowadziłaby do hańby. Ponieważ stalibyśmy się jak ci, którzy mówią i patrzą ale nic nie robią. I to byłoby straszne!
  
Uczmy się więc tego, że tak, jak żył Chrystus, tak pragnął żyć również św. Franciszek i tak powinniśmy żyć również i my, jego synowie! Uczmy się, w mocy Jego miłości do nas, z wdzięcznością odpowiadać, naszą codzienną miłością na miłość Chrystusa.
 

CZY JESTEŚMY GOTOWI NIEŚĆ KRZYŻ?
  
Szóste Napomnienie św. Franciszka ma, jak to dobrze zauważyliśmy wszyscy, fundamentalne znaczenie dla naszego franciszkańskiego życia zakonnego. Z miłości do tej ważności chcemy teraz postawić fundamentalne pytania odnośnie do naszego codziennego życia w trzech prostych tematach.
  
1/ Czy zawsze spoglądamy na Pana? Czy jest to dla nas potrzebą serca? Czy przejmujemy się tym by go poznać coraz lepiej i lepiej i coraz bardziej? Jego, który dla nas wycierpiał największe upokorzenia? Jego, który nas zbawił od śmierci wiecznej? Jego, od którego otrzymamy lub nie życie wieczne, odpowiednio do tego jak naśladowaliśmy go w naszym życiu?
     
Czy spoglądamy na niego po to aby dokładnie poznać Jego obraz, jego życie, jego słowa wypowiedziane na ziemi i jego czyny i po to aby jeszcze bardziej być wdzięczni poprzez naszą miłość? Takie patrzenie jest warunkiem nieodzownym ożywiającej miłości!
  
2/ Czy do tego punktu w naszym życiu zmierza nasze codzienne działanie? Czy z tego rodzaju poznaniem koresponduje nasze postępowanie? Autentyczna miłość pragnie stać się jednością z tym co kocha. Lecz droga miłości Boga jest dla nas, jak to mogliśmy zauważyć w życiu Chrystusa, drogą umartwienia, drogą wyrzeczenia się we wszystkich doświadczalnych formach, jak je opisuje św. Franciszek w niniejszym Napomnieniu. Więc jeśli warunkiem miłości jest stać się jednością z tym, kogo się kocha, nasza droga miłości do Boga musi przejść przez to wyrzeczenie się, przez to uniżenie się. Musi uzupełniać się we wszystkich formach, realizować się w ten sam sposób który widzimy w życiu Chrystusa. To jest ostatnia analiza misterium naszego ubóstwa, w której stajemy się kompletnie opróżnieni aż po samych siebie. Do Niego należy przyprowadzić/przynieść, od ostatniego, stawanie się jednym z życiem i ofiarą Chrystusa w celebracji codziennej Eucharystii, której tajemniczą rzeczywistość opisuje Franciszek następującymi słowami: „Nie zatrzymujcie więc niczego z siebie dla siebie, aby was całych przyjął Ten, który cały wam się oddaje” (LZ 29).
  
Z miłości do tej rzeczywistości nie możemy uciekać od tych bardzo praktycznych pytań: Czy naśladujemy Chrystusa, również wtedy, kiedy staje się trudne nieść Jego krzyż na drogach codzienności? Nie przebiegamy więc chętniej innych dróg, tzn. naszych dróg? Przemierzamy drogę wąską i trudną drogę naśladowania Chrystusa, która prowadzi do życia, czy też przemierzamy drogę szeroką i wygodną naszego egoistycznego Ja, które kończy się tragedią na manowcach? Czy pozostajemy wierni na drodze Chrystusa „w ucisku”: kiedy doskwiera nam wewnętrzny ból, zło, nieprzyjemność wewnętrzna; kiedy niespodziewanie spada na nas jakiś ucisk z powodu naszego wyrzeczenia, naszej słabości; kiedy ciąży nam boleść innych?
  
W prześladowaniu”: kiedy potykamy się o nieporozumienia i dwuznaczności lub też jesteśmy niedoceniani w naszych najlepszych wizerunkach, co więcej, kiedy doświadczamy niedoceniania? „W upokorzeniu”: kiedy jest wobec nas czyniona jawna i bezczelna niesprawiedliwość; kiedy jesteśmy oczerniani i pomawiani o złość? „W głodzie”: kiedy nie dostajemy nic z tego co pragnęlibyśmy mieć i posiadać, albo kiedy są nam odmawiane prawa jakie myślimy że powinny nam przysługiwać; być może również wtedy, kiedy nie możemy czynić tego co chcielibyśmy? „W chorobie”: w tej wewnętrznej i zewnętrznej, widzialnej i – co bardziej dokuczliwe – tej jak najbardziej niewidzialnej? „W doświadczeniu”: gdzie czuję i doświadczam z ludzkim strachem, za bardzo nawet ludzkim, tego co we mnie podświadome; może potykam się również o podobne braki u innych; kiedy doświadczam wpływu najrozmaitszych pokus?
  
Czy jestem gotowy w tym wszystkim brać krzyż na siebie i naśladować Pana? On, Dobry Pasterz, który poprzez to wszystko prowadzi nas do swojej miłości i pragnie poprowadzić nas drogą miłości bezinteresownej? Czy najrozmaitsze codzienne okazje są dla nas możliwościami do wyrzekania się, do ofiary, do samodarowania się, w których ma dojrzewa ć i dochodzić do doskonałej odpowiedzi naszej miłości? To jest decydujące pytanie z jakim powinniśmy zwrócić się do siebie samych!
  
3/ Czy zaskakuje nas również ten wstyd, o którym mówi św. Franciszek w tym Napomnieniu? Czy i my opowiadamy pobożnie, bez życia pobożnego? Czy pokazujemy wzajemnie przed sobą i przed innymi ludźmi zainteresowanymi tym  co wiemy na temat świętych, bez stawania się prawdziwie zasługującymi przed Bogiem przez święte życie? Czy faktycznie przeżywamy i codziennie żyjemy według forma sancti Evangelii, żyjąc życiem zjednoczonym z Chrystusem i na podobieństwo życia Chrystusa. Czy ekscytujemy się, czy upajamy się często w szczególnych myślach religijnych, bez realizowania w życiu codziennym? To wszystko byłby „wstyd dla nas, sług Bożych”! I właśnie to jest niebezpieczeństwo przywiązane do naszego życia zakonnego.
  
Starajmy się więc tak czynić aby stawało się to ważnym pytaniem w naszym zakonnym życiu. Wszystko to niech będzie dla nas czynione w miłości!
  
W tych rozważaniach możemy zauważyć bardzo ważną rzecz: Dla Franciszka naśladowanie Chrystusa nie jest jakąś pobożną niezobowiązującą grą, nie jest jakąś okazją pedagogiczną; dla niego naśladowanie Chrystusa jest stawaniem się jednością z Ukochanym. Franciszek rzeczywiście staje się jedno ze swym Panem, jeszcze bardziej od kiedy mógł nosić na swoim ciele również w sposób widzialny znaki miłości Chrystusa, aż do końca!
  
Z niniejszym Napomnieniem Franciszek chce poprowadzić również i nas w największe głębiny misterium naszego powołania. Chce pomóc również nam jako swoim dzieciom, przez wszystkie dni naszego życia, abyśmy odpowiedzieli z wielką miłością na wielką miłość Chrystusa.
  
Za: Esser Kajetan, ofm, Le ammonizioni di San Francesco,
 A.S.S.C. Editrice, Roma5,, s. 99-109.
 Tłum.: Innocenty A. Kiełbasiewicz, ofm
 


[1]           Słówko opuszczone przez Kajetana Ambrożkiewicza OFMCap w polskim tłumaczeniu Napomnienia szóstego, do którego odnosi się jednak niniejsze rozważanie Kajetana Essera OFM, autora tych medytacji, jak również wydawcy pierwszego pełnego krytycznego wydania Pism św. Franciszka z Asyżu – dopowiedzenie tłumacza.

Napomnienie V          Napomnienie VII

Wróć do spisu treści