NAPOMNIENIA ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU - NAPOMNIENIE II - FRANCESCO - WIRTUALNY CZASOPIS FRANCISZKAŃSKI

Przejdź do treści

NAPOMNIENIA ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU - NAPOMNIENIE II

BIBLIOTHECA FRANCESCANA > NAPOMNIENIA ŚW. FRANCISZKA



NAPOMNIENIE DRUGIE
ZŁO SAMOWOLI


Podstawą naszych rozważań będzie tu Napomnienie drugie św. Franciszka, które nosi tytuł: Zło samowoli. Ma ono wielkie znaczenie dla naszego życia według rad ewangelicznych według myśli i ducha św. Franciszka, którego wszyscy czcimy jako naszego Ojca.


Napomnienie to mówi nam o rzeczach rozstrzygających dla naszego życia w posłuszeństwie. Oto tekst Napomnienia:

[1] Pan powiedział do Adama: Z każdego drzewa jedz; ale z drzewa wiadomości dobrego i złego nie jedz (por Rdz 2, 16-17). [2] Z każdego drzewa rajskiego mógł jeść, ponieważ dopóki nie wykroczył przeciw posłuszeństwu, nie zgrzeszył. [3] Ten bowiem jada z drzewa poznania dobra, kto przywłaszcza sobie swoją wolę i wynosi się z dobra, jakie Pan mówi i działa w nim. [4] I tak z podszeptu szatana i z powodu przekroczenia przykazania stało się to owocem poznania złą. [5] A za to trzeba ponieść karę.



POSŁUSZEŃSTWO JAKO PODSTAWA RELACJI Z BOGIEM


Jak w większości z Napomnień także i tu św. Franciszek jako punkt wyjścia do swoich rozważań bierze fragment z Pisma św. Są to akurat te słowa, poprzez które Bóg wprowadza człowieka w decydująca próbę posłuszeństwa. Przyjrzyjmy się po kolei poszczególnym zdaniom:

[1] Pan powiedział do Adama: Z każdego drzewa jedz; ale z drzewa wiadomości dobrego i złego nie jedz (por Rdz 2, 16-17).


Bóg stworzył niebo i ziemię, i człowieka jako administratora zarządcę tego wszystkiego, co sam stworzył. Człowiek mógł korzystać ze wszystkiego: wszystko zostało stworzone dla niego. Kościół naszych czasów modli się wspominając tę tajemnicę w czwartej Modlitwie eucharystycznej następującymi słowami: Ty stworzyłeś człowieka na swoje podobieństwo i powierzyłeś mu cały świat, aby służąc Tobie samemu jako Stwórcy, rządził wszelkim stworzeniem.

Dlaczego jednak Bóg swoim zakazem wprowadził wyraźne ograniczenie? Z pewnością nie dlatego, by go dręczyć, utrudniać mu życie albo uczynić nieszczęśliwym. Zakaz ten został dany jako sprawdzian wewnętrznej postawy człowieka. Przez wymagania jakie stawia przed człowiekiem to posłuszeństwo winien on rozpoznać Boga jako Pana wszystkiego, jako prawdziwego właściciela, do którego należy wszystko co jest w świecie stworzonym i którego własnością jest wszystko.


Bóg jest właścicielem wszystkiego co jest dobre. Dobra są człowiekowi tylko powierzone. Poprzez swoje posłuszeństwo człowiek powinien był uwielbiać Boga (trafnie ujmuje to język niemiecki, który używa gry słów: ver-herr-lichenrozpoznać-Boga-jako-Pana).

W tym uwielbieniu człowiek powinien pozostać w doskonałym podporządkowaniu wobec Boga. Chodziło o uchronienie człowieka przed niebezpieczeństwem odnoszenia rzeczy wyłącznie do siebie, jakby to człowiek był Panem absolutnym nad nimi. Postawa uwielbienia, w jakiej człowiek powinien pozostać, to postawa całkowitej uległości Bogu. Zgodnie z Bożym rozporządzeniem człowiek miał być jedynie administratorem Bożego panowania nad rzeczami.

Wynika z tego że posłuszeństwo jest relacją fundamentalną, podstawą wszystkich innych relacji między Bogiem i nami, między nami i stworzeniem.

Bóg nie może zrezygnować z tego posłuszeństwa jeśli sam nie chce wyrzec się swej władzy Musi On bowiem bez żadnych wątpliwości pozostać zawsze i we wszystkim Panem. Co zaś rozumiemy kiedy mówimy pozostać Panem? Jego wola jest decydująca. Człowiek powinien odnosić się do niej absolutnie we wszystkim. Wola Boża wskazuje nam tylko dobrą i prostą drogę dla naszego działania i postępowania.

Poprzez wolną decyzję człowieka posłusznego, Bóg zostaje poznany. W posłusznym poznawaniu woli Bożej leży istota każdego uwielbienia Boga przez człowieka. Uwielbiać więc znaczy rozpoznać Boga jako Pana.

[2] Z każdego drzewa rajskiego mógł jeść, ponieważ dopóki nie wykroczył przeciw posłuszeństwu, nie zgrzeszył. [3] Ten bowiem jada z drzewa poznania dobra, kto przywłaszcza sobie swoją wolę i wynosi się z dobra, jakie Pan mówi i działa w nim.


Z tych słów naszego świętego Ojca jasno wynika, że nie patrzył on na grzech wyłącznie od strony jurydycznej, jako na naruszenie pewnego prawa, przez co prawo to zostaje złamane, ale jako coś więcej, co dzieje się między Bogiem a człowiekiem. Jest zgubnym wydarzeniem w tym, co jest najbardziej osobistą ze wszystkich relacji! W swoim najbardziej istotnym znaczeniu jest nieposłuszeństwem Bogu.

Człowiek który grzeszy nie chce uwielbiać Boga w posłuszeństwie lecz pragnie uwielbiać tylko siebie samego. On sam chce określać to co jest dobre i to co jest złe! Człowiek który grzeszy chętnie chciałby być sam dla siebie panem i mistrzem. Nie chce być w niczym podległy i niczym ograniczony. Grzech jest więc pewnym zamachem na Boże bycie Panem! Człowiek próbuje pozbawić władzy i zdetronizować Boga w swoim życiu! Daje posłuch Kusicielowi który mami go słowami: Będziecie jak Bóg (Rdz 3, 5).

Grzesząc więc człowiek podejmuje bezsensowną próbę postawienia siebie w miejsce Boga. Tym właśnie był grzech Adama. Jego dłoń wyciągnięta po owoc z drzewa zakazanego znaczy tyle co kierowanie rzeczy ku sobie jako celowi ich istnienia. Ale rzeczy nie odnajdują swego celu w człowieku lecz w Bogu. Przeczyć temu znaczy wykluczać Boga jako Pana. Przez niesprawiedliwe przywłaszczenie Adam chciał stać się wyłącznym właścicielem swego ludzkiego bytu. Będziecie jak Bóg. Ten grzech Adama trwa w tych wszystkich innych grzechach w których człowiek żyje. Franciszek wyjaśnia to tutaj w dwojaki sposób:

1.  Przywłaszczać sobie swoją wolę albo jaśniej traktować swoją wolę jako swoją własność… Grzesząc człowiek czyni zły użytek ze swojej woli. Nadużywa największego i najpiękniejszego daru który ofiarował mu Bóg Niszczy swoją najwyższą godność, tę która umożliwia mu bycie wolnym sługą Bożym. I nie osiąga tego czego pragnie. Zamiast stać się panem, staje się służącym, niewolnikiem sił przeciwnych Bogu.

Formuła użyta przez Franciszka przywłaszczać sobie prowadzi nas do poznania jeszcze czegoś innego. W powyższym kontekście posłuszeństwo oznacza nie przywłaszczanie sobie woli jako swojej własności, lecz całkowite poświęcenie się temu czego chce Bóg.

Posłuszeństwo jest zatem częścią naszego franciszkańskiego ubóstwa, częścią naszego życia bez żadnej własności, jak o tym na niejednym miejscu mówi św. Franciszek
. Posłuszeństwo jako wyrzeczenie się jakiegokolwiek pragnienia posiadania z całą pewnością stanowi najważniejszy element bycia ubogim franciszkaninem, franciszkanką. Ogólnie rzecz biorąc staje się również elementem najcięższym i bardziej wymagającym ofiary  aniżeli wyrzeczenie się rzeczy i dóbr zewnętrznych. Chodzi tu bowiem o pozbawienie się jakiegokolwiek posiadania wewnętrznego i jakiegokolwiek pragnienia wewnętrznego.

Staje się to jeszcze bardziej wyraźne kiedy przywołamy drugą argumentację Świętego:

2. I wynosi się z dobra, jakie Pan mówi i działa w nim. Przede wszystkim należy wyjaśnić sens wyrażenia wynosić się, czyli chlubić się, pysznić się, chełpić się, przechwalać, zadzierać nosa, mieć o sobie zbyt wysokie mniemanie, puszyć się itd. Co takiego chce nam tu powiedzieć Franciszek? Bóg, Pan, nie jest tylko Stworzycielem rzeczy które nas otaczają, lecz także autorem każdego dobra które za naszym pośrednictwem jest powiedziane bądź uczynione. Również i tu nie możemy stroić się w cudze piórka, nie możemy niczego sobie przywłaszczać, niczego uznawać jako nasze osiągnięcie, ale we wszystkim i zawsze w jakimkolwiek dobru rozpoznawać Boga jako Pana, ponieważ do Niego należy i jest Jego własnością. I tutaj więc chodzi o autentyczne uwielbianie Boga. Wiemy wszyscy, że takie ubóstwo jest szczególnie uciążliwe, często nawet niewymownie uciążliwe. Wiemy wszyscy że zbyt chętnie w naszym życiu wyciągamy ręce w kierunku dóbr aby je posiąść. Taka uzurpacja jest dla kompletnie ubogiego, dla Franciszka, niczym innym jak grzechem.

Z drugiej jednak strony widzimy, jak bardzo Franciszek zabiegał o to, aby oddać Bogu to, co do Boga należy (por. Łk 20, 25). Z delikatnością troszczył się, aby prawo Boże nie utraciło nic ze swego autorytetu. Bóg powinien być w naszym życiu ubogich jedynym Panem, jedynym właścicielem wszystkiego. Widać przy tym w sposób jak najbardziej jasny, że pokora jest istotną częścią ubóstwa franciszkańskiego. Ten kto jest prawdziwie pokorny nie chce przypisywać sobie niczego.

3. I tak z podszeptu szatana i z powodu przekroczenia przykazania jabłko staje się dla niego poznaniem zła. Diabeł, który jako pierwszy uchylił się od posłusznej służby Bogu, szuka zawsze sposobów aby zrazić ludzi do Boga. Przez swoje zabiegi mami człowieka złudnymi pozorami. Kusi go poprzez fałszywe miraże: Będziecie jak Bóg; będziecie wolni.

Kto go słucha, kto idzie za jego podszeptami przekracza polecenie dane mu przez Boga. Staje się zły i dąży do zła. Traci ożywiający związek z Bogiem. Oderwany od Boga staje się nieprzyjacielem Boga. Z wolnego sługi Boga przez grzeszne nieposłuszeństwo staje się niewolnikiem diabła, sługą zła. Jest tak dlatego, że pomiędzy tymi dwoma rzeczami nie ma miejsca na neutralność. Jest tu miejsce jedynie na bezwarunkowe aut-aut (albo-albo)!

4. A za to trzeba ponieść karę. Znamy karę, jaką ponieśli Adam i Ewa po grzechu pierworodnym. Zostali wygnani z Raju, z uszczęśliwiającej bliskości Boga. Bóg zrealizował wobec nich ich własną wolę i to jest najcięższa kara! Dał im życie, które oni sami sobie chcieli dać. Ponieważ zniszczyli związek z Bogiem doświadczyli kompletnej nędzy życia pozbawionego jedności z Bogiem. I dlatego – jak mówi z całą powagą św. Franciszek – dzieje się z każdym, kto oddala się od Boga przez nieposłuszeństwo i pychę.


WYCHWALAĆ BOGA W POSŁUSZEŃSTWIE


Po próbie zrozumienia słów drugiego Napomnienia naszego świętego Ojca Franciszka dogłębnie i szczegółowo w całości jego związków, niech nam będzie wolno zastosować to co poznaliśmy do naszego konkretnego, codziennego życia.

W świetle tego mądrego Napomnienia przyjrzyjmy się naszemu codziennemu życiu kierując nasz wzrok w trzech kierunkach:

1. Czy żyjemy w posłuszeństwie Bogu? Czy Jego wola jest dla nas rzeczywiście ponad wszystko? Tak jak modlimy się nieustannie bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi? Czy w ogóle zadajemy sobie to pytanie: Kto gra w moim codziennym życiu rolę pierwszorzędną? Kto nadaje ton i kto decyduje w moim życiu również tym najbardziej intymnym, głęboko duchowym? Czyją wolę spełniamy? Bożą czy naszą? Czy w każdej sytuacji zwracamy należytą uwagę na drogę Adama, którą w rozważanym Napomnieniu Franciszek opisuje słowami prostymi ale pełnymi mądrości?

Co szczególnego czynimy, aby poznać wolę Bożą? Ona nie manifestuje się przecież tylko poprzez znane dziesięcioro przykazań. Całe Pismo Święte jest objawianiem nam, jest „stawaniem się przejrzystym”, wyjaśnieniem tego, czego pragnie od nas Bóg. W szczególny sposób w odniesieniu do naszego głównego powołania jako osób zakonnych Bóg daje nam poznanie swej woli również za pośrednictwem  Reguły zatwierdzonej przez Kościół, która powinna kształtować nasze życie, często również za pośrednictwem Statutów promulgowanych przez odpowiednie władze kościelne, które interpretują nasze życie według Reguły. W nich i w wielu innych przemawia do nas wola Kościoła. I ona jest reprezentantem Boga. W jej imię przemawiają nasi przełożeni, ponieważ i oni są reprezentantami Kościoła (i nie bez wątpienia także i Boga!).

W tym wszystkim jesteśmy bez wątpienia powołani do posłuszeństwa. W tym zawiera się nasze powołanie do uwielbiania Boga. Czy radujemy się z możliwości wychwalania Boga przez swoje posłuszeństwo? Przede wszystkim właśnie ta radość czyni nas szczęśliwymi! Ubóstwo jest służbą Bogu, uwielbianiem Boga, życiem pod panowaniem Boga, bez posiadania czegokolwiek na własność!

2. Czy żyjemy w pokorze przed Bogiem? Czy jest w nas jak najbardziej żywa świadomość tego, że to wszystko kim jesteśmy i co posiadamy, jest własnością Boga? To wszystko co wiem i wszystko co mogę jest zawsze darem Boga i dlatego jest Jego własnością?


Wszystko zostało mi podarowane abym tym administrował. Powinniśmy używać tego aby wielbić Boga. Nic też nie może być znajdować w nas swego ostatecznego sensu, celu czy wypełnienia. Wszystko powinno zmierzać ku Bogu. Nie mogę uzurpować sobie prawa do posiadania niczego, niczego przypisywać na swoją korzyść, niczego sobie nie przywłaszczać. Niczym się wychwalać niczym pysznić się.

Pokora, jako ubóstwo wewnętrzne, wyklucza każdą próżność i samozadowolenie. Autentycznie pokorny zostawia sobie służbę, uwielbienie Boga.

3. Czy jako ubodzy i pokorni słudzy Boga żyjemy w otwartej negacji wobec grzechu? Tak szczerze i naturalnie jak to wyraża św. Franciszek? Znamy jeszcze to, co jest potwornością grzechu, owym Misterium Nieprawości? Czy też przyzwyczailiśmy się do niej? Albo też pogodziliśmy się z nią? Czy podszepty demona osiągają w nas sukcesy? Te podszepty, które nieustannie łechcą i uzasadniają naszą pychę i naszą zachłanność? Zatem powinniśmy ponieść karę oddalenia od Boga i to – mówiąc szczerze – koniecznie.


Ponieważ Bóg i grzech nie idą w parze i nie znoszą się wzajemnie. Czyż nie doświadczamy tego nieustannie w naszym życiu modlitwy? Gdzie jest grzech tam jest wykluczone życie z Bogiem. Gdzie jednak człowiek żyje w posłuszeństwie i pokorze, gdzie według ducha świętego Ojca naszego Franciszka podejmuje wysiłek życia bez żadnej własności, tam nie ma żadnego miejsca na grzech.

Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Kto posiadł ducha ubóstwa, należy do królestwa Bożego, w którym sam Bóg jest centrum, wokół którego obraca się każda rzecz. Tam Pan jest wszystkim we wszystkim!

To rozważanie nad słowami drugiego Napomnienia świętego Ojca naszego Franciszka ukazuje nam, jak może on być doskonałym przewodnikiem i mistrzem życia chrześcijańskiego. Podsumujmy zatem skąd się to bierze: Franciszek zwraca naszą uwagę na fakt, że błogosławione szczęście człowieka leży w tym, że przez życie w posłuszeństwie i pokornym ubóstwie w tym co dotyczy działania woli stajemy się narzędziami działania Bożego. I w ten sposób zostajemy uwolnieni od ciasnoty pewnego
życia w którym każda rzecz powinna być skierowana na nas i w nas znajdować swój cel.

W tej ciasnocie jednak życie z Bogiem może zostać tylko zduszone. Jako ubodzy i pokorni, jako franciszkanie, czyli jako autentyczni synowie i córki świętego Ojca naszego Franciszka powinniśmy oddać mu siebie samych, wyrzekając się własnego JA. I trzeba nam to czynić każdego poranka w ofierze Chrystusa, który staje się naszą ofiarą, abyśmy my mogli stać się w Jego królestwie administratorami panowania Bożego: ludźmi według Jego zamysłu.

Tłum.: Innocenty A. Kiełbasiewicz, ofm
Za: Esser Kajetan, ofm, Le ammonizioni di San Francesco,
A.S.S.C. Editrice, Roma 1982
[ed. 5], ss. 41-52.

Wróć do spisu treści