NAPOMNIENIA ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU - NAPOMNIENIE I - CZĘŚĆ II - FRANCESCO - WIRTUALNY CZASOPIS FRANCISZKAŃSKI

Przejdź do treści

NAPOMNIENIA ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU - NAPOMNIENIE I - CZĘŚĆ II

BIBLIOTHECA FRANCESCANA > NAPOMNIENIA ŚW. FRANCISZKA



NAPOMNIENIE PIERWSZE
O CIELE CHRYSTUSA
CZĘŚĆ DRUGA


W pierwszej części naszych rozważań nad pierwszym Napomnieniem świętego Ojca naszego Franciszka rozpoznaliśmy Chrystusa jako naszą drogę do Ojca. Tym samym stało się jasne jak bardzo fundamentalne dla naszego zakonnego życia jest Misterium Chrystusa. Stanie się to jeszcze bardziej jasne, kiedy w tej drugiej części rozważań nad napomnieniem poznamy Chrystusa, jako nasze życie, przede wszystkim w Misterium Eucharystii. Przeczytajmy najpierw tekst drugiej części, tej którą chcemy rozważyć:


[8] Dlatego potępieni są wszyscy, którzy widzieli Pana Jezusa według człowieczeństwa, ale nie dostrzegli i nie uwierzyli według ducha i bóstwa, że jest on prawdziwym Synem Bożym.  [9] Tak samo potępieni są ci wszyscy, którzy widzą sakrament [Ciała Chrystusowego], dokonywany słowami Pana na ołtarzu przez ręce kapłana pod postacią chleba i wina, ale nie dostrzegają i nie wierzą według ducha i bóstwa, że jest to prawdziwie Najświętsze Ciało i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa.  [10] Poświadcza to sam Najwyższy słowami: To jest ciało moje i krew mego Nowego Przymierza [która za wielu będzie wylana] (por. Mk 14, 22. 24); i:  [11] Kto pożywa ciało moje i pije krew moją, ma życie wieczne (por J 6, 55).  [12] Stąd Duch Pański przebywający w wiernych swoich, jest tym, który przyjmuje Najświętsze Ciało i Krew Pana.  [13] Wszyscy inni, którzy nie mają udziału w tym Duchu, a ośmielają się przyjmować je, sąd sobie jedzą i piją (por. 1Kor 11, 29).


Należy tu zwrócić uwagę na archaiczne terminy sanctificare zamiast consacrare oraz forma zamiast species, których w oryginale używa Franciszek; są to terminy pre-scholastyczne. Franciszek pragnie tu skorygować herezję współczesnych sobie Katarów: dualizm, według którego cała materia jest w sobie zła, w związku z czym Eucharystia, jako znak materialny jest przeciwna dobremu Bogu!


WIARA W EUCHARYSTIĘ


Wyjaśnienia rozpoczniemy od pierwszego zdania. Powinien nas tu zaskoczyć pewien zdumiewający paralelizm. W czasie, kiedy Chrystus Pan przebywał na ziemi, jego człowieczeństwo oplatało w Nim jego bóstwo i w związku z tym konieczna była wiara. Dzisiaj postacie sakramentalne ukrywają zarówno jego bóstwo jak i człowieczeństwo. To wszystko więc, co zostało powiedziane o człowieczeństwie Chrystusa, jest aktualne również dla sakramentu [Ciała Chrystusowego]. W nim Chrystus, Nasz Odkupiciel staje się obecny dla nas po to, abyśmy w wierze dostrzegli Go i w duchu stali się z Nim jedno. Wierzący, dzięki niemu, za jego pośrednictwem osiągniemy zbawienie.

Dla Franciszka życie chrześcijańskie kulminuje się w byciu jednością z Bogiem-Człowiekiem Jezusem Chrystusem w sakramencie [Ciała Chrystusowego], z Tym, który staje się obecny dla nas pod postaciami chleba i wina w celebracji ofiary eucharystycznej. Kto wierzy i żyje tym Misterium jest wprowadzony w zbawcze dzieło Chrystusa i nie będzie poddany sądowi.

Naszym uszom mogą wydać się rażące aż dwukrotnie użyte słowa potępienia, które słyszymy z ust Świętego Serafickiego: Dlatego są potępieni. Zna on jednak ten rodzaj ludzi, którzy widzieli znaki i cuda Jezusa, którzy słyszeli Jego słowa i jego nauczanie, lecz nie uwierzyli. Zna i takich, którzy, co więcej, wzięli na siebie zgorszenie nim i go odrzucili, wybierając w ten sposób swój los, swoje przeznaczenie zgodnie z bluźnierstwem: „Krew Jego na nas i na dzieci nasze” (Mt 27, 25). W ten sposób oni sami siebie osądzają poprzez swą niewiarę. Tak samo będzie, według mocnego przekonania Franciszka, również z tymi, którzy nie wierzą, iż pod postaciami chleba i wina jest obecny sam Chrystus, to znaczy że jest On rzeczywisty i prawdziwy. Dlatego
jak czytamy w Napomnieniu tylko ten, kto pożywa ciało moje i pije krew moją, ma życie wieczne (por J 6, 55).

Ta wiara bardzo często może być o wiele trudniejsza dla nas, aniżeli dla ludzi, którzy spotykali Pana podczas jego ziemskiego życia, jak choćby dla Natanaela (por. J, 1, 45nn).

Narażeni jesteśmy na to niebezpieczeństwo z różnych stron: poprzez codzienność spotkań, paraliżujące przyzwyczajenie; przez zaniedbanie naszej postawy zewnętrznej, poprzez brak powagi w przyjmowaniu go. W takich przypadkach również wielu wierzących chrześcijan chociaż widzi sakrament Ciała Chrystusa i rozpoznaje ustami poznaje, że pod postaciami chleba i wina, przez moc i pośrednictwo słów Pańskich, sakrament Ciała Chrystusa staje się w sposób święty obecny na ołtarzu w rękach kapłana, to jednak, przez swoją postawę i postępowanie, demonstrują, że mimo wszystko nie wierzą w to, a więc nie mają udziału w tym sakramencie zbawienia.

O nich to właśnie mówi Franciszek, że będą poddani sądowi na równi z ówczesnymi niewierzącymi Żydami. Dlatego też powinniśmy często rozmyślać o słowach Pana, jak czynił to św. Franciszek: Kto pożywa ciało moje i pije krew moją, ma życie wieczne (por J 6, 55).

W tym miejscu chciejmy zwrócić baczniejszą uwagę na to, aby nie oszukiwać samych siebie! Bowiem również u osób zakonnych może mieć miejsce pewna praktyczna niewiara, pewna istotna słabość w wierze. I tu również istnieje niebezpieczeństwo. Taka niewiara praktyczna może współistnieć obok wielkiej wiedzy religijnej. Zazwyczaj wiele wiemy o Eucharystii, wiele rozważamy, medytujemy na temat tego Misterium, słuchamy kazań i homilii, organizujemy i uczestniczymy w rozmaitych konferencjach poświęconych tej tematyce. Pewnym jest, że intelektualnie w nią wierzymy! Ale autentyczna wiara jest jednak czymś o wiele więcej aniżeli tylko „stanowczym przekonaniem że coś jest prawdą”! Wierzyć, w najgłębszym tego słowa znaczeniu, oznacza powierzyć siebie, w pełnym zaufaniu, Bogu, oddać się całkowicie w ręce Boga, otworzyć w kompletnym zaufaniu swoje serce na Niego. Wierzyć, znaczy żyć tylko dla Boga Najwyższego, należeć totalnie do niego tak, aby więcej już nie dysponować sobą lecz być do dyspozycji Boga.

Taka jednak wiara posila się sakramentem Ciała Chrystusa, sakramentem Jego Męki i Jego Śmierci, ofiarą Chrystusa, w której wszystko to staje się dla nas rzeczywistością, obecnością w której moglibyśmy współuczestniczyć, w której moglibyśmy mieć udział. To w tej kultycznej ofierze powinniśmy widzieć ducha i bóstwo, czyli winniśmy spotkać się z naszym Bogiem! Pamiętajmy jednak, że można spotkać tylko takiego Boga, jakim w rzeczywistości jest: Pana i Suwerena, którego jesteśmy własnością, Absolutnego nad nami.

Właśnie w ten sposób przeżywana wiara musi stawać się prawdziwie naszą ofiarą, którą mamy umiejscowić w Eucharystii, w ofierze Chrystusa, który w niej sam czyni się dla nas obecnym. I ta wiara, przeżywana w łączności z ofiarą Chrystusa daje świadectwo
jak to prosto rozumie sam Franciszek zbawieniu bądź potępieniu człowieka. To samo zaświadcza sam Najwyższy, kiedy mówi: „To jest moje ciało i krew nowego przymierza” i „kto spożywa moje ciało i pije moją krew ma życie wieczne”.

Jednak celebracją eucharystyczną karmi się nie tylko prawdziwa wiara. Jest to również poręka naszej nadziei. Tu zostaje przelana krew Pańska, krew nowego przymierza dla nas. Tu nieustannie odnawia się nowe i wieczne przymierze między Bogiem i Jego ludem. Dlatego też ten, kto uczestniczy w tym sakramencie ma życie wieczne. Jemu zostaje ofiarowane przez Boga, za pośrednictwem Chrystusa, odkupienie, jako przymierze nowe i wieczne. On też otrzymuje, jak o to prosi Kościół, „zadatek przyszłej chwały”.

W tym Misterium Pan sam wchodzi w nasze życie, pokutując, czyniąc dobro, uzdrawiając i uświęcając. Tu On sam nam się oddaje, tak abyśmy my weszli z Nim w jak najgłębszą komunię życia.

Jaka łaska! Jaka miłość Boga ku nam! W tej jedności, w tej komunii, nawet jeśli owa rzeczywistość pozostaje ukryta, realizuje się to, co jest naszym przyszłym celem, czyli nasza wieczna komunia jedności dzięki Chrystusowi z Ojcem: „rozkoszowanie się wiecznym szczęściem”! W ten sposób nasza nadzieja tego, co ma się wypełnić w przyszłości, kiedy Pan ponownie nadejdzie, pozostaje nieustannie żywa. W ten też sposób rozkwita zawsze coraz bardziej cudownie nasze pragnienie osiągania tej jedności bez końca z Bogiem w życiu wiecznym. Jaką więc nadzieję i jakie zaufanie w nas wzbudzają słowo Pana: „Kto spożywa moje ciało i pije moją krew ma życie wieczne”!

[12] Stąd Duch Pański przebywający w wiernych swoich, jest tym, który przyjmuje Najświętsze Ciało i Krew Pana.  [13] Wszyscy inni, którzy nie mają udziału w tym Duchu, a ośmielają się przyjmować je, sąd sobie jedzą i piją (por. 1Kor 11, 29).


To co Franciszek chce nam w tym miejscu powiedzieć jest dla nas na pierwszy rzut oka trudne do zrozumienia. Kim jest ów Duch Pański, który zamieszkuje w swoich wiernych? Z pewnością tłem dla tego wyrażenia są słowa św. Pawła: „a miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5, 5).

Duch Święty jest miłością która jednoczy, która jest jednością Ojca i Syna w życiu trynitarnym Boga. To właśnie ten Duch Miłości, który żyje i działa w nas. „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga?” (1 Kor 6, 19). On również czyni możliwą jedność z Chrystusem i
w Chrystusie z Ojcem, jedność, która realizuje się w Eucharystii. Komunia, jedność jest więc dla nas otwarciem się na życie Boże poprzez Ducha Świętego, poprzez Jego Miłość. On jest więc bohaterem, postacią pierwszoplanową, a nie my! Przez niego napełnieni i umocnieni możemy przyjmować Eucharystię.

Nasz święty Ojciec Franciszek naucza nas więc tu przede wszystkim o tym, że Święta Komunia, nasze stawanie się jedno z Chrystusem, winno być zawsze podtrzymywane przez miłość Bożą, powinno dziać się w Duchu Świętym. Powinno być więc wyrazem naszej autentycznej miłości, która jest pełnią życia w Duchu Świętym.

Jednakże miłość nie jest w swej istocie jakimś tylko uczuciem, lecz jak już powiedzieliśmy, jest stawaniem się jednością: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać” (J 14, 23).

Miłość jest więc całkowitym ofiarowaniem się siebie pod panowanie Ducha Pańskiego, jest kompletnym podporządkowaniem się Jemu. Jest to zawsze całkowite zatracenie się w Bogu, jak to czynimy w celebracji Nowego Przymierza, w ten sposób by Duch Święty zamieszkał w nas jako w swoich wiernych i Uczta Eucharystyczna osiągała swoje owoce.

Franciszek ostrzega nas również przed przystępowaniem do stołu Pańskiego bez miłości, czyli bez Ducha Świętego, a więc w stanie pewnej obojętności i pewnego przyzwyczajenia: „którzy nie mają udziału w tym Duchu”. Tu bowiem brakuje sensu jaki powinien towarzyszyć świętym czynnościom, które domagają się miłości, domagają się naszej miłosnej odpowiedzi. Kto nie daje tej odpowiedzi, je i pije własne potępienie. Jan, najbardziej umiłowany spośród Apostołów, mówi wyraźnie: „kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci” (1 J 3,14).


CZY ŻYJEMY WIARĄ W CHRYSTUSA OBECNEGO W EUCHARYSTII?


Któż z nas nie czuje jak bardzo bezpiecznie i pewnie Franciszek, słowami tego Napomnienia, prowadzi nas ku centrum Misterium życia chrześcijańskiego? W jaki więc sposób jego słowa powinny być rozważane, także i przez nas, w naszej zakonnej rzeczywistości, w dzisiejszych czasach? Każde spotkanie z Bogiem może dojść do skutku tylko i wyłącznie mocą tych łask i tych darów, które On sam rozlał w nas: wiary, nadziei i miłości. Jest to niezwykle aktualne również w odniesieniu do każdego naszego spotkania z Nim w Eucharystii. Idźmy jednak po kolei.

1.  Jak wygląda sprawa naszej wiary wobec sakramentu Ciała Chrystusa? Czy przeżywamy ją zarówno w sposób wewnętrzny jak i zewnętrzny?

Wewnętrznie: Czy w wierząc identyfikujemy się z tymi, którzy „widzą i wierzą”? Czy wierzymy łącząc naszą wiarę z osobistą ofiarą kompletnego daru z siebie, w ten sposób, aby Bóg był prawdziwie Panem w naszym życiu, i którego słowo oraz wola przewyższa wszystko inne? Czy żyjemy jako wierzący-posłuszni, jako ci, w których życiu Pan może panować?

Zewnętrznie: Czy praktykujemy z wiarą symboliczne rytuały, ceremonie, innymi słowy: to wszystko, co należy do naszej postawy zewnętrznej?

Czy nie mówimy czasami, że są to drobiazgi, którymi nie należy się zbytnio przejmować? Człowiek nie jest absolutnie czystym duchem. W nas więc to, co wewnętrzne i to, co zewnętrzne musi iść zawsze razem w jedności. Wiara, która nie jest realizowana lub wyrażana w postawie pełnej czci i poprzez pewne uczestnictwo zewnętrzne, łatwo zmienia się w „gruźliczą”
z pewnością znajduje się ona w bardzo poważnym niebezpieczeństwie śmierci i powoli, powoli ale nieuchronnie ku niej zmierza.

2.  Czy sakrament Ciała Chrystusa jest dla nas racją fundamentalną a jednocześnie i wyrazem naszej nadziei? Czy jest dla nas „zadatkiem przyszłej chwały”, która nam, kiedy wierzymy już zostaje podarowana w nadziei?

Czy nasze ukierunkowanie na szczęśliwą przyszłość wzrasta w nas poprzez uczestnictwo w codziennej Ofierze? Czy odkrywamy ratunek w nowym i wiecznym przymierzu? Czy codzienna ofiara jest dla nas zachętą, bodźcem do stawiania ciągle nowych kroków w kierunku tego wielkiego celu? Czy jest dla nas znakiem i realizacją przyjaźni z Bogiem? Nie możemy więc więcej zatracać się w rzeczach tego świata i pragnąć ich bardziej niż życia przyszłego.

Nadzieja, która formuje się poprzez celebrację Ofiary Nowego Testamentu, żyje w duchu ubóstwa i kocha bycie ubogim, ponieważ tylko ubogi jest w stanie otrzymać i przyjąć Boga i być przez Boga wypełnionym. Ubogi odsuwa się od wszystkiego, aby być w pełni wolnym  i dzięki temu móc być wypełnionym tylko przez Boga.

3.  Czy Duch Pana, Duch Miłości, umożliwia i udoskonala nasz udział w tym sakramencie i w konsekwencji pozwala mu wydawać owoce? Czy nasza miłość wzrasta dzięki stawaniu się jedno z naszym Panem tak, aby w ofierze ducha nasze JA zostało zdetronizowane i poddało się panowaniu Ducha Pańskiego? Miłość, jak mówi św. Bonawentura, domaga się upodobnienia do tego, kogo się kocha.

Czy więc wzrasta w nas, podczas celebracji tego Misterium, dyspozycja chrześcijańskiego „nie-Ja”: „Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał” (J 3,30)? W przeciwnym razie to „spożywanie” i to „picie” staną się naszym potępieniem, bowiem tylko „ci, których prowadzi Duch Boży, są Synami Bożymi” (Rz 8,14).

Wiara w posłuszeństwie, nadzieja w miłości, upodobnienie w miłości: do tego będziemy zdolni dzięki Eucharystii. Z celebracji tego Misterium wzrasta więc, w niej spoczywa, przez nią się wypełnia nasze życie zakonne jako życie „przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie” przed obliczem Boga Ojca. W ten sposób życie zakonne staje się życiem w Królestwie Bożym, ponieważ tu i teraz Bóg zaczyna stawać się wszystkim we wszystkich (por. 1 Kor 15,20).

Tłum.: Innocenty A. Kiełbasiewicz, ofm
Za: Esser Kajetan, ofm, Le ammonizioni di San Francesco,
A.S.S.C. Editrice, Roma 1982 [ed. 5], ss. 18-28.


Wróć do spisu treści